***
-Nie masz, za co przepraszać.- Powiedziała ni stąd ni z owont Seren
[Owonty? Czy owonty są stąd? Czy z owąd?]
***
Zaczęła się ponownie kłócić z twoim ojcem o ciebie jednak on był nadal nie ugięty. Cofną swoją decyzję żeby cię mogła odwiedzać. Ustalił z twoimi dziatkami bajeczkę na temat zaginięcia.
[Uwielbiam, gdy ktoś używa takich archaizmów. Dziatki, dziateczki. Miodzio!]
***
Gdy już przestało kręcić mi się w głowie zaczęłam się ubierać poczym wyleciałam z dormitorium nie wiedziałam, co robię. Zbiegłam ze schodów. Po drodze wpadło mi coś na myśl.
[Może spadło?]
***
Co najdziwniejsze na tym balu na którym Boardman ogłosił, tę wspaniałą wieść nie było jego starszej córki z pierwszego małżeństwa : piętnastko letniej Margaret Jane.
[Mary Sue też chyba była piętnastko letnia. A może szesnastko?...]
***
Po czym poszłam na resztę lekcji tzn. Eliksiry, obronę przed czarna magią, zielarstwo, starożytne runa a następnie do mojego dormitorium .
[Starożytne runa leśne to chyba też na zielarstwie?]
***
Powiedziała swoją gatkę.
[Jak to – powiedziała? Przecież gatki są niewymowne.]
***
Margaret nie garp się.
[Nie Garp się? Co na to Irving? A może „Nie Graup się”?]
***
Weszłam do szatni a potem do pokoju kapitana, usiadłam przy biurku i oparłam się o niego.
[O kapitana, jak rozumiem?]
***
Ci palanci użyli zaklęcia czasowego- zziachnęłam się żartobliwym głosem.
[Locha zziacha się kwicząco]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz