Zanalizowała: Locha S.
***
tatka przytulił mnie i podszedł do Lucjusza Malfoya, a ja podbiegłam do jego syna- Dracona.
-Magda!! Ale fanie, że jedziesz:):)
-Heh, też siem czeszem!!- po chwili rozległ się gwizd, ledwo usłyszalny, bo na peronie był straszy szum.
[Czeszą się oboje. Draco nawet się ulizuje. Chociaż, chyba troje, bo to lokomotywa gwiżdże, że się czesze... ]
***
weszliśmy po schodkach do pociągu i zajeliśmy przedział. W środu było bardzo przytulnie: czerwone kanapy po obu stronach, pod oknem pułeczka i nad fotelami tesh.
[Czerwony plusz. Lux. A nad fotelami co?]
***
Wyszliśmy z przedziału i po chwili pociąg stanął, a ja upadłam na Draco ;)A on przywarł do ściamy. Komiczna sytuacja:)
[Dla ściamy nie było to aż tak komiczne.]
***
-Sorry- powiedziałam, bo to tylko przeszło mi przez gardło
-Nom spox, dobrze, że ci nic nie jest:)- odpowiedział a ja siem zrobiłam jak burak:)
[Jak Lepper?]
***
-Malfoy:/- odezwał się chłopak w rudych włosach a dziewczyna zmierzyła mnie.
[A potem zważyła.]
***
Ja siem popatrzyłam na niego i wstałam a on mnie pociągnął i przysunął do siebie, dziewczyna oniemiała, osłupiała, kopara jej opadła znaczy szczęka i wstała.
[Kopareczka wstała! Bob Budowniczy!Ale co on tam robi?...]
***
Podróż dobiegała końca- za oknami było już zupełnie ciemno, po chwili do przedziału wszedł prefek Ślizgonów:
- Ubierajcie się w szaty, zaraz będziemy w Hogwarcie!!- oznajmił. Wyciągnęłam szatę z torby i poszłam do toaletki się przebrać.
[A prefek poszedł do etażerki.]
***
- Więc czemu Snape mnie szuka??
- Hmm nie mam pojęcia, ale jest w dobrym chumorze, więc to chyba coś dobrego- uśmiechnęła się, jej twarz w mroku wyglądała troszkę przerażająco, a już szczególnie z uśmiechem.
[Nigdy nie uśmiechajcie się po ciemku.]
***
-O panna Brown- powiedział Snape z jadowitym uśmieszkiem- jego twarz wykrzywiła się i po chwili powróciła do normalnego stanu. -Witam! Masz wszystko? Szty, ksiąki??- zapytał.
[Normalny stan twarzy Snape'a. Chciałabym to zobaczyć. Szty i ksiąki też.]
***
Moją uwagę przywrócił najbardziej starzec z dłuugą, białą brodą, związaną na dole w małą kitkę. Miał na końcu nosa małe okularki. Parzył nad nimi na mnie z ciekawością.
[Czyżby Dumbledore? A może wierzba parząca?]
***
-Dyrektorze! To przedział dla nauczycieli!- krzykną Snape.
-Jak zechcem to zaproszę tu kogo chcę- odpowiedział z uśmiechem na twarzy i w głosie.
[Kwik - napisze Locha, z kwikiem w piśmie.]
***
-Yyyyy- powiedział zmieszany Snape, chciał by zabrzmiało to ignorująco ale się nie udało.
[Kwiiiiik - kwiknęła Locha, chciała, by zabrzmiało to poważnie, ale się nie udało.]
***
Gdy pociął stanął, uczniowie pogrmolili się do wyjścia. Natychmiast wystawiłam rękę po bagaż, ale go tam nie było.
[Skoro pociął, to może i uciął. Dobrze, że tylko bagaż, a nie rękę.]
***
-Nie takim tonem! Zobaczysz, policzymy się!- powiedział Draco, już chciał złapać Pottera za szmaty ale powiedziałam mu do ucha:
-Zostaw go, nie widzisz, że to dzieciak??
[Rozumiem: Potter Garncarz. Ale szmaciarz?]
***
Pomachał do mnie ręką i ruchem nadgarstka- bardzo wymownym- zaprosił mnie do siebie.
[Co mówił ruch nadgarstka?]
***
-No więc....... jesteś inteligętna, sprytna, ale władasz różdżką jak profesionalistka....
[Nie można mieć wszystkiego. Albo inteligĘcja, albo profesionalizm.]
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz