Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

Festiwal Cho Chang. >> 7 października 2006

Tym razem przegląd pamiętników Cho Chang. Wszystkie zanalizowała: Locha S.
***

Tego blogaska znalazła kasia(9) Dziękujemy!



Cześć.Nazywam się cho Chang, jestem w Szkole Magii i Czarodziejstwa-Hogwarcie już piąty rok.Od jakiegoś czasu chodzę z Cedrikiem.Mój dom to Revenclaw nie mam zbyt wielu przyjaciół,bo najbardziej ufaw Cedrikowi.
Rzeczywiście, ufawie Cedrikowi (cokolwiek to jest, ale pewnie coś nieprzyzwoitego) to powód do odrzucenia przez rówieśników. Łączę się w bólu.

Dziś rano musiałam wstać bardzo wcześnie ,by nie spóźnić się na pociąg do szkoły.Była punkt 8:00, a ja już byłam na peronie.
To tylko trzy godziny za wcześnie.

Odwrociłam się i za mną ukazał się mój chłopak Cedrik.Bardzo stęschniłam się nie widząc go 2 miesiące.
Stęchlizną czuć było ode mnie na kilometr.

Od razu wpadłam mu w ramiona a on przywitał mnie gorącym uściskiem.
Pod każdą pachą miał żelazko.

Po rozpakowaniu się ,cała nasza paczka ruszyła ku wielkiej sali.
Osobiście wolę paczki spakowane, ale spoko.

Było wspaniale znów zawitać nasze skromne progi .
Znam to uczucie. Wracając z wakacji też zawsze zawituję moje skromne korytka.

-Przywitajmy serdecznie naszych gości ze szkoły Beaxebutons.
Za tymi pięknymi dziewczętami wyszła ich matka,dyryktorka ich szkoły Madame Maxie.
Matka! Powiedzcie mi jeszcze, że to Dumbledore spłodził wszystkich uczniów Hogwartu.

Madame M. przywitała się z profesorem Dumbledore'm i usiadła na wolnym miejscu z innymi nauczycielami.
Wszyscy na jednym stołku, Madame Matce na kolankach.

Drzwi chuknęły jeszcze głośniej niż za pierwszym razem ,tym razem byli to tylko chłopcy.
Poprzedni wybuch drzwi spowodowały "aż dziewczynki".

-Przywitajcie ojca Durmstrangu-Igora Karakarowa.
No nieźle, nieźle. Karkarow jak buhaj rozpłodowy.

-Jestem bardzo zadowolony.
I pocałował mnie w policzko.
Oddałam całusa cmokając go w czółkę.

-Cho ! Wstawaj ! Spóźnimy się na śniadanie !- Krzynkęła Marietta,ubierająca krawat.
Ubrała go w śpioszki i kaftanik.

Na moim policzku spłynęła łza ...
-Co to za koszmar?-zapytała Sara,z zdziwieniem
-Ten koszmar był tak realistyczny... śniło mi się że zabił go Voldemort...
Kolejna łza mi spłynęła ...
To już dwie.

-Hej Ced.- powiedziałam zawstydzona,bo wszyscy jego kumple byli wpatrzeni we mnie jak w słup.
Z ogłoszeniami, rzecz jasna.

W klasie zapadła cisza.
Wszystkie oczy padły ku nam.
Plackiem.

Weszłam do biblioteki, rozglądałam się za pułkami książek, gdzie jest Cedrik.
On był jedną z Pułek, jak rozumiem?

-Coż takiego?
-..Voldemort cię zabił..
Spłynęła mi kolejna łza tego dnia...
Dokładnie: trzecia.

-Sen nie jest jawą!-otarł moje policzko.
Otarł je rączkiem.

-Ale ja się martwię o ciebie.
-Nie masz o co!
No właśnie, przecież to tylko ja, Cedrik Diggory, kto by się mną martwił?

Jego wzrok utwkwił w moich oczach...nasze usta się zbliżyły...Pocałował mnie...
Całowaliśmy sie!!??
Wszystko na to wskazuje. Martwi mnie tylko ten wzrok, który nie może wydostać się z oczu. 

Zapaliłam nocną lampę i patrzyłam w gwiezdny sufid.
Rozmyślałam nad dzisiejszym spodkaniem z Cedem..
Miałam kadar i dladego bówiłam brzez nos.
***

Kolejny blogasek:

-Musisz zapomnieć o nim!- powiedział wysoki blondyn o oliwkowych oczach.
-Nie potrafię. Zrozum mnie David- tłumaczyła się dziewczyna o czarnych jak węgiel włosach. Wstała z zielonego fotela, który stał w jej pokoju i podeszła do okna.
Węgiel i oliwki - trochę jak górnik w Grecji. I dobrze, że wstała z fotela, który stał w jej pokoju, bo gdyby stał gdzie indziej, a ona akurat byłaby w swoim pokoju i zechciałaby wstać, groziłoby to poważnym wypadkiem.

Wyszedł przez drewniane drzwi jej pokoju.
Ekstrawagancja budowlana. Większość drzwi w domach jest z hartowanej stali.

Dziewczyna czuła się teraz samotna. Była sama w opustoszałym domu, ponieważ rodzice wyszli do pracy.
Koszmar! Jak można tak dręczyć dziecko, chodząc sobie do pracy? Trauma na całe życie.

Orzechowa dziewczyna weszła do przedziału
Nutella!

Byłą średniego wzrostu i szczupłej figury. Miała niebieskie źrenice, które teraz patrzyły na dziewczynę z nutką oburzenia.
Też bym była oburzona, będąc źrenicą, gdybym była niebieska zamiast czarnej.

-Dlaczego do mnie nie pisałaś?- zapytała niebieskooka patrząc czarnej dziewczynie w oczy. Cho zastanowiła się przez chwilę.
A więc Cho jest Murzynką. Chyba nie nadążam.

- Pójdę poszukać Davida- dodała i wyszła z przedziału zostawiając orzechową dziewczynę samą.
A ta zaczęła się konsumować.

Gdy Cho ujrzała tego chłopaka coś w niej zawirowało.
Wcześniej połknęła telefon z funkcją wibracji.

Dziewczyna podeszła wolnym krokiem. Była dość nieśmiała. Gdy stanęła bliżej trójki lekko się zaczerwieniła, tak jak dawniej.
Cho Chang, ksywka Wszystkie Kolory Tęczy. Od brązu poprzez czerń do czerwieni.

Spojrzał jej głęboko w oczy. Wpatrując się w jego orzechowe źrenice dziewczyna ujrzała dobry nastrój i zadowolenie.
O, a te źrenice cieszą się, że nie są czarne!

Była zahipnotyzowana kolorem jego tęczówek.
Aż boję się pytać, jakim.

-Ty się śmiejesz- z zadowoleniem stwierdził złotowłosy widząc minę Krukonki. Nastolatka nic nie odpowiedziała, tylko lekko się zaczerwieniła.
On złoty, ona czerwona - Gryffindor jak się patrzy.

Orzechowo włosa czytała gazetę zajadając się czekoladą.
Autokanibalizm!!!

Spoglądając co jakiś czas w okno ujrzała kolorowe latarnie na stacji w Hogsmead, który był przystankiem czerwonej lokomotywy.
Szkoda że nie kolorowa lokomotywa i czerwone latarnie - oznaczałoby to, że wylądowali zupełnie gdzie indziej...

Dziewczyna o czarnych jak węgiel włosach siedziała w jednym z powozów. Orzechowo włosa nastolatka zasnęła, opierając się o ramię Krukonki. Niebieskooki Gryfon zacięcie rozmawiał ze swoim kolegą, w którego wpatrywała się Cho.
Reszta podróżnych starała się nie dostać oczopląsu od feerii barw.

Od dawna jego serce nie zabiło na widok jakiejkolwiek dziewczyny. Można by powiedzieć, że czekał na tą jedyną, której widok opanuje cały jego organizm.
Czyli, oprócz serca, również wątrobę, płuca, jelita i całą resztę.

Ideał był na wyciągnięcie ręki. Jego muza była tak blisko. Znał ją już rok. Spała teraz na ramieniu przyjaciółki.
Spała na ramieniu?... Zakochał się w krasnoludku?

Kiedy ceremonia przydziału dobiegła końca, wysoki, stary mężczyzna z siwym, długim zarostem wstał, by wygłosić mowę powitalną.
To już szósty rok Cho w Hogwarcie, a ona nadal nie wie, co to za siwy starzec. Co te kolory robią z mózgiem...

Uczniowie zaciekle opowiadali sobie wrażenia z wakacji.
Zaciekle i zawzięcie, aż krew się lała.

Okrągły dywan z nadrukiem godła Ravenclawu, leżał na podłodze.
Na podłodze? A to niespodzianka.

Cho ze zmęczenia i wyczerpania rzuciła sie na swoje posłanie. Brązowe oczy zasłoniła powiekami
Ręcznie.

Przypominały jej się chwile spędzone przez pięć lat w tym pokoju, który był jej schronieniem podczas dziesięcino miesięcznej edukacji.
Dziesięcinę składano comiesięcznie oczywiście temu siwemu z brodą.

Książki i przybory szkolne wtrąciła do szafki.
Dobrze, że nie do lochu.

Przerwał jej trzask drzwiami.
Wykonała mrug oczami i spojrzała w ich stronę.

Ciemna Krukonka siedziała w bezruchu wpatrując się w jeden punkt.
Cho z Czarnej zdegradowano do ciemnej. Przykre. Ale ja też nigdy nie uważałam jej za wybitnie inteligentną.

Towarzyszył mu nastolatek, którego dziewczyna poznała w czerwonej lokomotywie.
W lokomotywie! To ten palacz, co w nią węgiel wciąż sypie i sypie!

Stała w blasku słońca. Ciepłe promienie oświetlały jej lekko opaloną twarz. Czuła przyjemny wiatr, który tarmosił jej czarne i długie włosy, sprawiając, iż każdy z nich wywijał się w inną stronę.
To ma nazwę. "Włosy wyglądały jak piorun w rabarbar trzasł."

Oddała się chwili, co sprawiło, że spadła z trzaskiem na zieloną trawę
Co trzasnęło? Trawa była drewniana czy biodro jej pękło?

Objęła swoim wzrokiem przekwitające błonia i cicho westchnęła.
Menopauza błoni to przykra rzecz. Aż sama mam ochotę je objąć...

Spuściła spojrzenie na podłogę i na ślepo próbowała przejść przez drzwi.
Ryzykantka! Lubi przygodę.

Chwila zawirowania. Straciła grunt pod nogami. Poczuła niesamowity ból w okolicach czoła.
Przygoda, ach przygoda!
***

blogasek ostatni:

W lochach było bardzo zimno .Zdawałam sobie sprawę że siedzę koło chyba nie żywego Harrego.
Był sztywny i zimny od tak dawna, że od jego truchła ochłodziło się w całym pomieszczeniu.

Płakałam i płakałam aż Harry zrobił się cały mokry od moich łez.
Nie chcę straszyć, ale wilgoć przyspiesza gnicie...

Po długich 10 minutach przybiegł Dambyldor’e i spojrzał na Harrego.Dyrektor teraz bardzo przypominał Eda był po prostu zamrożony.
Dambyldor też już sztywny i zimny, ale przynajmniej biega.

-Panie Dyrektorze czy on …czy on-i rzuciłam się na niego targając mu szatę i zawsze pięknie wygładzoną brodę.
Przesadziła.

Ale on nic nie odpowiadał.
-Panie dyrektorze…-zdziwiłam się i zaczęłam go klepać po policzkach żeby przemówił
Przecież mówiłam, że on nie żyje.

Nagle coś mnie ukuło w brzuch miałam tyle pytań czemu? Dlaczego ?
Kurczę, nie wiem. Może komar? Kolka? Wyrostek? Zapalenie otrzewnej?

-Panie dyrektorze przepraszam za brodę- westchnęłam
-Nic nie szkodzi byłaś zdenerwowana-i ponownie się uśmiechnął
Uff. Sztama.

Jestem teraz nad morzem za 6 dni wrócimy ja i tata wskoczymy po Ciebie na Prive Drai 4 i będziesz ze mną mieszkał
No to Prive Drai czy Vier?

Wakacje nad morzem durzyły się niesamowicie.
W kim?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz