Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

"Nasi tam byli". >> 27 czerwca 2007

Analizowane dziś Dzieuo jest tutaj.
A zanalizował Pasztecik.



"Jak Harry dostał szkołę"

A wiec jak już powiedziałam, chciałabym zabrać Harry'ego do siebie. Powinien zamieszkać ze mną, ponieważ jak wiem i tak państwa on nie obchodzi. Dostałby u mnie wyżywienie i szkołę.
Mnie Harry obchodzi! Już ja mu dam szkołę!

Chłopak przyszedł powoli, miał na policzku odcisk dłoni i zmęczone oczy.
I nos, też z przemieszczeniem.

- Harry! Jutro twoje jedenaste urodziny!!- krzyknęła Weronika zadowolona jednak i smutna
Kurczę, dożył.

Nie marudź, w szkole będziesz miał wielu przyjaciół i dziewczynę.
Już opłacone czesne i te... inne świadczenia.

Spakuj się w tą torbę, jest magiczna wiec zmieścisz więcej rzeczy niż widać że w niej się zmieści- rzekła po czym chłopak powoli podszedł.
Ja tam się boję wchodzić do obcych toreb...

- wyślij mu list, sowa może go znajdzie!- rzekła Minerva do Dumbledore 
- albo i nie- rzekł Severus Snape z kpinnym uśmieszkiem.
Severus Snape, Mistrz... truinnizmów?

- Dąb, dwanaście cali z sercem smoka pan Snape- rzekł sprzedawca na powitanie 
- jak zwykle wspaniała pamięć no ale dzisiaj mam tutaj nowicjusza- rzekł z dogryzem Severus. 
Ollivander tak z sercem na dłoni, a Sev z zębami? Nieładnie...

-A Voldemort ma związek ze mną wiec.. Eh.. Filozofia. Więc gdzie mam iść?- spytał, wszystkich drugi raz zamurowało. Mówił normalnie o czarnym panu jak o mrówkach
Też czarne, normalnie... Chyba, że czerwone. Ech, zoologia.

Gdzie mam iść?-
Wszyscy spojrzeli na niego jak na kosmitę 
- No bo to chyba jest tajne zgromadzenie skoro było tak pilne i woglę a co za dużo wiedzieć to nie zdrowo więc wolę nic nie słyszeć choć wiem że to ma związek z Voldemortem- prawie wszyscy się wzdrygnęli
Kim jesteś, kosmito, i co zrobiłeś z Harrym Potterem?

do salonu wszedł Harry zaśmiany na śmierć
Nasi tam byli!

wszyscy zemdleli na swoje fotele, pani Wesley tylko zacisnęła ręce i jednym ruchem ręki pokazała im drzwi przez które mają wyjść.
To się nazywa macierzyńska troskliwość...

On się teleportował sam ale może do swojego pokoju bo jest trochę zły bo nakrzyczałem na Snape- rzekł Lupin
Ale może warto sprawdzić i pokój Snape...

- Nie, nic ci nie zarzucam. Mam ci niespodziankę- rzekł spokojnie i pokazał na Syriusza
Dumbledore też żyje, tak.

On ma rodzinę - chrzestnego i wielu wujków i cioć. Choć nie prawdziwych ale bliższych dla niego niż ona
Za to Kanonicznych...

Harremu poleciała łza, pierwsza od nastu lat.
Chyba niezdrowo, żeby jedenastolatek tyle się wstrzymywał... To będzie potop.

nie atakowałem bo to, poprostu brak manier- rzekł Potter
więc Voldemort = Czarny Cham? To takie buty...

Dzisiaj wam też powiem, historię znajomą 
Jak czwórka przyjaciół jednością była 
Wszystko było piękne dopóki wyboru Nie nadszedł czas
Trójka z nich oprócz Salazara oczywiście Powiedziała: nie czyści też czarodzieje
Jednak ten jeden nie mógł się zgodzić i odszedł od szkoły na zawsze
A to PUR-ysta... Częste mycie skraca życie!

- Lepiej abyś powiedzieć to dla Syriusza- rzekł Snape, wszyscy zaczęli kaszleć.
Moja się też dusić...

Zaklęcia minęły nudno za to na wróżbiarstwie zaczęli uczyć się czytania z ręki. Najpierw czytali coś co miało nazwę ,, książka” jednak nie wyglądało na to.
Może to jednak dłoń była...?

Wtorek zakończył się mugoloznawstwem i jak zawsze Potter był best.
Beast? Auuuuu!

- Nigdy bym nie przypuszczał, że naczelny postrach Hogwartu, naj nieprzyjaciel Jamesa Pottera będzie lubił swojego wroga syna- powiedział
„Wróg, który mnie...lubił” – oto tytuł na bestseller.


- Potter, choć do mojego gabinetu. Tutaj jest za dużo wścibskich uszu- powiedział kpinnie Snape patrząc na łebki innych chłopców.
Łebki, uszki, kpinki... Tylko im pasztecika brak! Choć może...

Na widok rozmawiającego Snape z gryfonem, spokojnie wszyscy zamilkli i pooblewali się sokami albo popuszczali sztućce .
Bo mówiący Snape to zły Snape... Ale spokojnie.

- Ej.. Potter to prawda że zmienisz dom na Slytherin?- krzykną pewien krukon ( Ravenclaw)
Pasztecik drobiowy (indyk) też jest ciekaw

Malfoy, a myślałem że jesteś mądrzejszy- powiedział, a w jego dłoni pojawił się miecz jednak o wiele potężniejszy i do tego wysadzany małymi brylancikami na uścisku.
A ja mam większego! HAHAHAHAHA!

Z całej siły się za machną i jednym machem chciał przeciąć dla Pottera rękę jednak ten był na to przygotowany i dwa ostrza zacisnęły się na sobie.
Oplatając się ogonkami...

- Nie uważa pan, że powinien pan dać tutaj kolor bordowy? Lubię ten kolor a jakoś jestem stałym bywalcem- powiedział spokojnie
- Nie zmieniaj tematu, mów… bo podam ci verikasentium- powiedział Snape, Harry wzburzył się doszczętnie 
I do reszty zrujnował wystrój gabinetu... 

Pomachał tylko głową po czym jak zalecał mu chłopak, zostawił wszystkie eliksiry jakie miał w szatach na półce. Poszedł po Tym do sowich kwater.
Znaczy, do sowiarni, czy za drzwi z ptaszkiem?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz