Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

Skrzydlate ręce Malfoya >> 11 stycznia 2007

Dziś krótko i mało kwikaśnie, bo na szybko. Ta, która spadła ze schodła

-Jak on mógł MNIE żucić?!-Szłam korytażem i mówiłam sama do siebie
Słownik ją porzucił… smutne. 

-A wydawało by się że z niej taka spokojna kobieta...-powiedział jeden portret czarownicy lecącej na miotle,do czarownicy na stosie
Czarownica na stosie uznała, że atmosfera robi się zbyt gorąca, jak dla niej. 

Szłam wściekała.
Siedziałam załamałana. 

Zaczełam zchodzić po schodać
Just_I radzi: zejdź na śniadanie. 

Rozejżałam się po komnacie.Było tu mnóstwo łużek okrytych białą pościelą.Były też białe parawany.Na końcu pomieszczenia były drzwi.
Drzwi nie miały klamki. 

Obkręciłam głowę w lewo
W domu bez klamek wszystko jest możliwe. 

-Hermiona-powtużyłam powoli.Więc tak się nazywam...Jakieś takie...to imię...znam je..
Just_I? kurczę… ja to już gdzieś słyszałam, no, tylko gdzie? 

Powinna sobie pani przypomnieć wszystko...Kiedyś..-dodał po nisem.
CO dodał?! Albo nie, nie było pytania. Boję się tej wiedzy. 

-Czy pan powiedział że spadłam?
-Tak.Ze schodło wiodących z 4 na 3 piętro.Spadła pani w nie właśiwym momęcie bo wszystkie schody były akurat w innym miejscu...Spadła pani z 3 pięter...
Morał: trzeba wybierać odpowiednie (mo)męty na spadanie ze schodła. 

-Jak długo tu jestem?-zapytaam niegrzecznie przerywając temu panowi...
Chciałaś powiedzieć: przerywając panu dyrektoru. 

Zaczełam myśleć...3 tygodnie...
To długo myślała. 

Wpadła w stopień pułapkę. 
-Irytek!- ryknęła , rozpaczliwie próbując uwolnić nogę.
No tak, co złego to Irytek. Chyba założę Towarzystwo Opieki Nad Poltergeistami. 

Po chwili zorjętowałam się że to nie był trzask pułapki tylko kości.
Cóż za oriętacja… 

HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI HERMI
Gęsty i ciemny borze! Padłam. 

Pochyliłam się i przyjrzałam się stworzeniowi.
A stworzeń przyjrzał się mniowi. 

Przepraszam że dodałm tę wróżkę,ale Hermiona jest tak samotna...
SmÓtne. 

-Wyciągnij mnie!-pisnęła mała wróżka. 
Szybko wyjęłam ją z kieszeni i położyłam na ramieniu. 
-Czego chciała?-zapytała dość sucho
W kieszeni nie było niczego do picia. 

***

A temu panu się zdaje, że jest boski


Po sekundzie poczułem ciepłą kulkę w swojej dłoni, która próbowała się wyrwać, nerwowo trzepocąc skrzydełkami.
Otóż Draco ma skrzydlate ręce. 

W pewnym momencie poczułem jak jej ciało robi się bezwładne i wymyka się z mojego objęcia niczym pusty worek.
-Nadia!- Krzyknąłem, zbity z tripu.- Co jest, kurwa?!
Prostytutki nie powinny mdleć w pracy, to nieprofesjonalne. 

Pusciłem piekną wiązankę przekleństw w kierunku tej świecącej oślepiająco białym swiatłem, skrzydlatej poczwary. Anioł jakby urażony tym co do niego powiedziałem, wykonał dziwny gest.
Gest Kozakiewicza. 

-Umiem? Eee... a co powinienem umieć?
-To co pisze w książce...
-Książce? Ona chyba leży pod moim łózkiem razem z kieliszkami po winie.
-To może raczyłbyś w wolnych chwilach wyciągnąć tą książkę i poczytać?
I umyj kieliszki, bo niedługo same wyjdą. 

***

Dracko Malfoj

Na zajutrz nadchodził wielkimi krokami koniec roku szkolnego.
Miał siedmiomilowe buty. 

ruszyła w stronę szkoły, kiedy zza krzaków wyskoczył Malfoy z kumplami.
Wyskakiwanie zza krzaków to takie małe hobby Malfoya. 

- Hej, patrzcie kogo spoykaliśmy - powiedział ze zniewagą Dracko.
Po Dracku już nic mnie nie zdziwi. 

zadrwił Malfoj, szczerząc szeroko zęby.
Niewychowany Malfoj. Powinien wąsko wyszczerzyć zęby. 

Natchnęła się przypadkowo na swojego wroga ślizgona. Tak się składa, że on też nie ma partnerki. Dziewczyna wkurzyła się na Harrego i postanowiła iść z Draconem.
Super. Romantycznie i w ogóle. A potem będą żyli długo i szczęśliwie. 

Niema Hagrida
No patrzcie państwo, Hagrid znalazł sobie niemowę. 

no właśnie kto to jest?? – spytał Ron dziko
Dziki Ronald nadchodzi. 

- Aaa... Yyy... To jest... Pozwól że ci przedstawię to jest mojaaaa narzeczona, nazywa się Kunegunda - odparł Rubeus.
- I jej NIEMA – dodał. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz