Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

Mix >> 29 grudnia 2006

Dziś szybko i byle jak, bo czasu brak. MIeszanina z różnych blogów. Zanalizowała Locha S. Hepi Nju Jer!


Dziś pierwszy dzień w Hogwarcie. Idę z Dumbedore'm po schodach na drugie piętro. Weszliśmy do jego gabinetu on mówi podając mi jakiś świstek:

- To jest regulamin Hogwartu.
Mmm, regulamin Hogwartu nabazgrany na odwrocie paragonu za cytrynowe dropsy. Cały Dumbel.

Masz go przestrzegać. Nie wolno go łamać, inaczej zostaniesz usunięta ze szkoły lub czeka Cię kara - oznajmił
Chłosty.

W tym momencie pojawiły się oklaski.
Weszły parami.

Po cichu Prof. Mcgnagall powiedziała do mnie:
- Usiądź teraz na krześle i się nie bój
Zrobiłam tak jak powiedziała.
Usiadłam i się nie bałam.

Teraz rozległ się świst, okrzyki i oklaski Gryffindorów. 
Oho, Gryffindory się rozmnożyły. Na dodatek świszczą.

Najbardziej zapamiętałam tego rudzielca, okazało sie że nazywał się Ron Weasley. Ale także innych fajnych ludzi było takich jak: Harry Potter, Hermiona Granger i Michelle Catt.
Zwłaszcza Michelle Catt jest fajna i bardzo znana.

Nagle szturchnęła mnie Michelle i powiedziała:
- Sarah lepiej trzymaj się od niego z daleka
Popatrzałam na nią i spytałam:
- A czemu mam się trzymać od niego z daleka?
Michelle nic nie powiedziała, ale ja chciałam za wszelką cenę wiedzieć dlaczego mam się trzymać od niego z daleka i po chwili jeszcze raz się zapytałam:
- Michelle, dlaczego mam sie trzymać od niego z daleka?! 
Mam wrażenie, że ona bardzo chce dowiedzieć się, dlaczego ma się trzymać od niego z daleka.

- Weź się od niej odwal Malfoy! - warknął Harry
- Potter czy przypadkiem następnej nie podrywasz na tani numerek?
Na tani! Potter, ty sknero.

Później wszyscy czworo, czyli Harry, Ron, Hermiona i Michelle pokazali mi mój pokój, był poprostu zarąbisty! 
Wszędzie tkwiły siekiery.

Dobry humor nie opuszczał nas aż do przyjścia do przedziału pewnego chłopaka o szarych oczach i bląd włosach, był w towarzystwie dwóch olbrzymów.
Olbrzymy w pociągu? Buont.

-Ale ty jesteś taki słodziutki, aż się chce ciebie przytulać^^- wstał z chęcią przytulenia Lupina ale w tym momencie łódka ruszyła
Z piskiem opon.

Jestem Jennifer i mam 15 lat. Właśnie skończyłam 4 rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Jestem w pociągu i jadę do domu. W moim przedziale są moje przyjaciółki Lily, Irish, Dorcas i Lara, które właśnie zasnęły. Siedzę koło okna i Lily. Po drugiej stronie od okna jest Irish, koło niej Dorcas i Lara.
Nade mną jest sufit, pode mną podłoga, a po bokach ściany.

- Lily, obudź się – mówię do niej i szarpie ją lekko.
- Co chcesz?
- Slughorn tu był?
- Czego chciał?
- Chciał abyśmy do niego wpadły.
Lily usiadła się.
- Znowu? Chce od niego odpocząć!
- A myślisz że ja nie! Nie dość że w szkole to tu też!
To mi podpada pod molestowanie. Klub Sluga...

Nie chce mi się opisywać co tam było bo to oczywiście same nudy. Tylko gadanie i jedzenie jakiś wstrętnych rzeczy.
Chyba nie chcę wiedzieć, co Slug kazał im jeść.

Zbliżały się Święta. Śnieg padał i padał, w przeciwieństwie do innych państw Europy. 
Inne państwa Europy jeszcze nie upadły.

Będzie miło. Trzeba tylko wybrać się do Hogsmeade i kupić taką kreację, jakiej nie będzie miała żadna przedstawicielka płci pięknej.
Proponuję frak.

Przyszła do nas ostatnio taka piękna sukienka. Jakby odbicie tego, co panna chciała. Zaraz pokarzę. – I poszła na zaplecze. 
Poszła karać sukienkę.

Za chwilę sprzedawczyni wyszła do nas z cudowną dosłownie sukienką. Taka jak chciałam! Miała jeszcze troszkę ozdób na gorsecie i od bioder odchodzi parę warstw zwiewnego jedwabiu.
I tak dużo z niej zostało po biczowaniu.

- Biorę ją!
- To świetnie, ale nie wiem, czy panienkę na nią stać. Jest bardzo droga. 5000 gringottów! 
Na stare pieniądze to będzie milion gargulców/

Gdy zasiedlismy do stołu, owy zaczęły wlatywać. 
Owe. Owe stoły.

- Dracon!
- Aa, już. Sorry Harry za te wszystkie lata. Sztama?
- Sztama! 
A nie "szlama"?

Jednak Ron był dzisiaj jakoś przybity. Nie chciał jeść nawet swoich ulubionych parówek z serem-co jest do niego w ogule niepodobne..
- Co się stało Ron ?? 
Nie chce jeść parówek z serem? Prawdopodobnie umiera.

Z niebios spadały hektolitry wody w postaci deszczu.
W postaci deszczu! A to niespodzianka.

Powietrze było chłodne, jakby co najmniej był grudzień. A tak naprawdę był 1 września i Jenna Smith właśnie oparła się o pobliską barierkę.
Jenna miała 16 lat i zeszła na śniadanie.

Była to Rowan, której pojawienie się na platformie 9 i 3/4 wywołało takie poruszenie. 
Wiertniczej.

Nagle za sobą usłyszała jakieś krzyki. Lily, tłumacząc że jest prefektem, stwierdziła, że musi sprawdzić co się dzieje. Zaproponowała jednak Rowan, aby ta z nią poszła.
Dziewczyna z wielką chęcią przystała na propozycje Evans i po chwili biegła już za nią.
"Czy zechciałabyś towarzyszyćmi w biegu? Ponieważ prawdopodobnie gdzieś się pali i musimy to jak najprędzej ugasić." "Ależ oczywiście, z miłą chęcią będę ci towarzyszyła." "Mnie również miło. Biegnijmy."

- Przyszedł do Ciebie list z Hogwartu - Severus podał jej pożółkłą kopertę. 
Pożółkłą... List docierał 10 lat - sowa złamała skrzydło i szła pieszo.

Dziewczyna otworzyła go a tam na kartce papieru napisane były te słowa:
"Droga Rowan, zostałaś przydzielona do Gryffindoru."
Nowe zwyczaje. Jeszcze trochę i Tiara będzie wysyłała maile.

Ana Davies siedziała na werandowych schodkach. Wpatrywała się w wysoką sylwetkę dębu powtarzając w kółko cztery słowa: "Jutro jadę do Hogwartu".
Z każdym słowem waliła głową w pień.

W tym zamieszaniu do ciała powoli wykrwawiającej się dziewczyny podbiegła wysoka, szatynka o oczach koloru chabru.
A krew wykrwawiającej się była w kolorze maków, rzecz jasna.

Sanpe uniósł się nad ziemię.
Oho, Sante Sanpe.

James ponownie tej nocy rzucił się na Snape'a. Bił go z szaleńczym zaparciem nie zwracając uwagi na krzyki i próby odciągnięcia go od Severusa.
Szaleńcze zaparcie brzmi niemal jak figlarne wrzody na żołądku.

1 komentarz: