***
Lina zrobiła tylko bardzo głupi uśmieszek, co oznaczało szybką przeróbkę naszych łaszków, co w efekcie końcowym wyglądało następująco: spódniczka kończyła się zaraz za pośladkami a nasze niebiesko czarne sweterki idealnie opinały się na ciele. Ściślej mówiąc, to były bardzo obcisłe. Oczywiście uznałyśmy, że trapery to dla małych i brzydkich bab i złapaliśmy za obcasiki z cholewką do pół łydki. Do tego lekki makijaż na oczy i błyszczyk podkreślające moje jędrne usta, a dla efektu niewinności książki w ręce i mogłyśmy wyjść z dormitorium.
[Ha! Książki to oznaka niewinności! Pamiętaj – morderco, gwałcicielu, złodzieju – do akcji wyruszaj z tomem pod pachą.]
***
Nie zdążyłam zrobić paru kroków od portretu Roveny, kiedy znowu usłyszałam ten słodziutki głosik mojego łupu.....Boże jestem pewna, że chcę stracić z nim dziewictwo i to najlepiej zaraz.
[ŁUP! I rozdziewiczona przez łup.]
***
Ciężko oddychając przetarłam jego ślinę z mojej brody.
- Dobrze całujesz Cho.
[Ale za to on nie najlepiej. Obślinił ją!]
***
– Siądziesz? – Zapytałam zakładają nogę na nogę. Oczywiście musiałam przy tym pokazać, że mam czym oddychać.
[To czym ona oddycha?! Locha widzi w wyobraźni słynną scenę z "Nagiego instynktu"...]
***
- Cześć dziewczyny – przytaknął Draco, nadal buszując wzrokiem w moim dekolcie.
[„Buszujący w dekoltach”]
***
- Widzisz, Lina podkochuje się w tobie od drugiej klasy.- Biedna dziewczyna walnęła takiego buraka, ale co mogę zrobić, przecież muszę się dowiedzieć czy Draco jest jeszcze z tym mopsem.
[Buraki, mopsy. Nie nadążam.]
***
Draco wziął mnie na ręce i przeniósł nad jezioro, po czym delikatnie położył na trawie. Nawet nie wiem, w którym momencie zgubiłam sweterek i zostałam w samym koronkowym staniku. Jego ręce błądziły po całym moim ciele a język pieścił drogę od mojego ucha do piersi. Zanurzyłam palce w te jego blond kłaki.
[Kłaki. Hmm. Niektórych podnieca obelżywe słownictwo. Polecam autorce przerobienie całego tekstu: Draco wziął mnie na łapy i rzucił na ziemię. Jego jęzor mnie pieścił… itd.]
***
Rozpiął mi biustonosz i zsunął z ramion. Dotknął końcem języka czubka mojej piersi.
[„Dotknął końcem jęzora czuba mojego cyca”]
***
Następnego dnia na śniadaniu stało się coś, czego wogóle się nie spodziewałam. Kiedy wychodziłam z sali, dostrzegłam kątem oka malfoya, namiętnie liżącego się z jakąś laską. Tylko coś mi w tym nie pasowało. Nie całował jej tak, jak niegdyś mnie. Tak jakoś... sztucznie
[Sztucznie? Zapewne laska nie była ze szlachetnego drewna, jak u Malfoya – ojca, ale ze zwykłego plastiku.]
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz