Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

Dzięcioł i stułbia >> 13 marca 2006

Blogaska można znaleźć tutaj Za znalezienie dziekujemy Ross i Carrie.
Zanalizował Rybołąk (wciąż kobieta).


„PUK. PUK. PUK.
(...)
patrze i co widze, ze jestem taka inteligentna i gadam z ...turururum...z sowa”
Powiedziałabym, że raczej z dzięciołem.

„Wzielam liscik od swoy i spojrzalam na niego, byl ze szkoly.”
Szkoda, że nie z papieru. 

„mamie nie warto sie sprzeciwiac, jak jest zla to lepiej chowac sie pod stul...”
Stul? Może pod stułbię. W końcu „Polak potrafi”. 

„Gdy nasze kufry byly juz na pulkach”
Pułkach? A co tam robi wojsko? 

„Taaak, mialam urki”
Wszyscy mają rurki. Mam i ja. 

„moale zawiniatko a w srodku...rzecz ktora bardzo chcialam miec...NOWA PLYTA LINKIN PARK-METEORA.”
Zramolałe zawiniątko, a w środku płyta z przyszłości. Ciekawy prezent. 

„-uderzylam sie w palca-powiedzialam pierwsza rzecz jaka wpadla mi do glowy”
Dobrze, że nie w ptaka, bo to by było dziwne. 

„bieglam, nie patrzylam gdzie...co bylo bledem bo nagle LUUP.”
IIIN? 

„a Remus to...wilkolak... (...)Nie, nie, nie, przecierz on jest fajny...”
Ej, to –łaki nie są fajne? *Rybołąk idzie płakać w kącie*.

„Zawsze wiedzialam, ze chlopaki maja swoje tajemnice. (...)Ale ja NIGDY nie przypuszczalam, ze oni moga miec TAKIE tajemnice!”
Ok, nie pytam JAKIE... 

„-taak-chwycilam pierwsza z brzegu poduszke i rzycilam w niego”
Jakież zdziwienie maluje się na mojej twarzy, gdy próbuję sobie wyobrazić rzucanie poduszką przez własne cztery litery... 

„-Nie no, moja krew”
Wampir? 

„-Lily, moj plan jest taki....-nieskonczylam bo przez okno wleciala sowa.”
Może dzięcioł? 

„Plakalam jak male dziecko, ktoremu zabrano cukierka.”
Ale ona tylko dowiedziała się, że Potter jest jej bratem... 

„-A Twoja gumka?
-Wez ja sobie, jest juz brudna bo jej dotknoles-warknelam”
Niby tak, to przecież jest artykuł jednorazowy... 

„ JA mam korki z Blackiem, ja mam KORKI z Blackiem, ja mam korki Z BLACKIEM”
A ja mam tackę korkową i się nie chwalę. 

„CZY WYSCIE ZAWRJOWALY?”
*nuci* Ktoś mnie pokocał, świat cały „zawrjowal” bo, ktoś mnie pokocał na dobre i na złe. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz