Blogasek znaleziony przez Meadę (dziękujemy!).
Zanalizowała: Locha Snape'a.
***
Kiedy Sev odkleił się ode mnie wyszedł na chwile z wymówką na ustach, że ktos pukał.
[Ta wymówka odkleiła się od jej ust i przykleiła do jego?]
***
Nagle drzwi zamaszyście się otworzyły i do środka z czymś puchatym i białym w ręce wszedł Severus. Położył to coś mi na brzuchu, i sam się przyłączył.
[Przyłączył się do drzwi, do białego puchatego, czy do brzucha? A może się "podłączył"? Do prądu.]
***
Pocałowałam go i zaczełam się bawic tą moją nową kuleczką, a Sev tylko pokecił głową.
[Moja nowa kuleczka... Hogwart to siedlisko rozpusty.]
***
Skończyłam się bawić moją kuleczką, bo niestety z przemmęczenia poszła spać.
[Takiego tempa orgii nie wytrzymują nawet zabawki erotyczne.]
***
Odsunełam powolutku, po cichutku krzesło i siadłam na nim okrakiem. Otworzył oczy i mocno chwycił mnie za uda.
[Ocho, krzesła zaczynają włączać się do zabawy.]
***
W mojej ręce tak ni z marchewki ni z pietruszki znalazł się kawałek materiału. Związałam nim mu jego pięknego czarniutkie oczy i zaczełam obdarowywać jego białą jak śnieg klatkę piersiową.
[Jakoś tak, ni z jabłka, ni z selera, nie chcę wiedzieć, czym obdarowywała klatkę piersiową.]
***
Ja na samym początku oczywiście, bardzo zawzięcie protestowałam, bo chciałam iśc do zimnych ochów .
[A potem do gorących achów.]
***
Miny odrazu ze zbitych psów, zmieniły sie na uśmiechnięte twarzyczki.
[Moja mina ze "skonsternowanej świni" zmienia się na "ukwikaną lochę"]
***
Oczywiście po drodze pięćset razy się zatrzymywaiśmy, bo Carmen spotykała swoich dobrych znajomych z którymi w dobre gadała sobie po 10 minut.
[Rachunek jest prosty - 500 x 10 = 5000 minut. Czyli 83,3 godziny.Po tym czasie dotarły na miejsce. To tylko niecałe 3,5 dnia.]
***
Szłyśmy w stronę ciemnowłosego chłopaka, średniego wzrostu i bardzo opalonego. Stanełyśmy za nim. Odwrócił się. Piekny! I w dodatku kubiańczyk...
[Flagę narodową trzymał w dłoni. Cuba libre.]
***
Grubo posmarowany tusz pspływał mi po rozpalonych policzkach.
[Skoro już musi smarować sobie policzki tuszem, może niech chociaż trzyma je z dala od ognia?]
***
Bigłabym dalej gdyby nie Severus. Miałam głowę spuszczaoną i odniego odbiłam się jak piłeczka od tenisa.
[A Locha odbiła się jak pingpong od tenisa stołowego.]
***
Nie odezwałam się i biegłam dalej. Nagle poczułam jak grub lina oplata moje ciało. Czułam, że się do niego cofam.
[Grób lina... Czyli co? Szubienica? Ja niestety też czuję, że się cofam.]
***
Po kilku sssekundacch byłam w jego ramionach, dalej opleciona sznurem. Zemdlałam. Ocknełam się późnym wieczorem w jeego sypialni.
[To było do przewidzenia.]
***
Światło w łazience się paliło pewnie tam jest.
[Locha zakwikuje klawiaturę pewnie na niej leży.]
***
Kiedy pozbawiał mnie bluzki i reszty garderoby usłyszałam ciche pyk.
["I z cichym pyknięciem przeminęła cnota"]
***
Przyparł mnie do ściany i zaczął całować. Zaczełam się wyrywać i krzyczeć, ale on był silniejszy ode mnie. Na moje nieszczeście wszyscy już byli w Wielkiej Sali i jedli kolacje...
Wrzeszczałam w niebo głosy, aż sobie gardło zdarłam i nic nie mogłam mówić. Już nie liczyłam na nikogo kto by mógł mi podać bratnią dłoń.No bo kto normalny wychodził by z ciepłej sali pełnej wypieków? No kto? No praktycznie nikt.
[Naturalnie. Kto by ratował gwałconą, gdy na stole babka drożdżowa?]
***
Pewnego słonecznego dnia, siedziałam sobie na łózku i czytałam historię magi.
[Locha też sobie poczytała: "Po kilku latach badań i prób w 1886 r. Julius Maggi opracował pierwsze zupy w proszku oraz przyprawę w płynie MAGGI, wówczas zwaną ekstraktem bulionowym. Kilka kropli tej przyprawy wystarczało, aby zmienić nawet najzwyklejszą zupę w pełne smaku i aromatu danie. Julius Maggi był autorem nie tylko samej przyprawy. Osobiście zaprojektował czterokątny kształt brązowej butelki i charakterystyczne żółto-czerwone kolory etykiet." Ejże, czyżby Gryfon?]
***
Do mojego okna dziobkiem zapukał nie mały puchacz, który trzymał nie mało listów do mnie.
[Nie mało i nie dużo lecz w sam raz ukwiczała się dziś Locha.]
***
Przespałam całą noc w objęciach mojego Severusa.Przytulał mnie bardzo mocno do swojej niezabardzo umięśnioneji zabardzo bladej klatki piersiowej.
[Niezabardzo ten Severus się przedstawia, ale nie mało godzin na solarium i zabardzo wyciskana sztanga na siłowni powinny pomóc.]
***
Poczułam ostry i przerażający ból na swojej szyi. Czułam jak wbija mi swoje kły i pije krew. Gdy przestał zemdlałam, chyba nie umarłam??
[Chyba nie. Ale ja na pewno tak.]
***
Depilując nogi żyledka przeciełam sobie niechcąco palca u ręki. Wziełam palca do buzi chcą zatamować krwotok, wyssałam z niego troche krwi. Czeba było przyznać, że była dobra.
[Autowampiryzm? Pij krew, będziesz wielki.]
***
Do mojego pokoju punktualnie przyszedł ładnie ubrany Filip. Ja ubrałam krwistą czerwoną suknię, a włosy spięłam w koka.
[Krwista, słabo wysmażona sukienka.]
***
Nasze uszy zatopiły się w słuchaniu powolnej muzyki.
[Mój ryjek zagłębia się w kwiczeniu głośnego śmiechu.]
***
Gdy bal się skończył byłam lekko podpita trunkami leżącymi na stole.
[Niby ona podpita, ale to trunki leżą.]
***
W naszą stronę leciało czarne coś, co mnie ścigało. Wszyscy uciekali tylko ja stałam jak kolłek. Gdy podleciało bliżej dementor, ale to nie był on. Długo przesiedziałam w bibliotece, po namysłach stwierdziłam, że to nazgul.
[Pamiętajcie - gdy zaatakuje was nazgul: w międzyczasie udajcie się do biblioteki, aby się namyślić.]
***
Okrążył mnie jak toornado i zataczał koło w koło mnie. Skrzypiał coś nie wyraźnie i złpał mnie za ręke. I trzymał mocno, więc nie mogła się wyrwać. Uniusł się ze mną do góry, a po chwili lecieliśmy nad jeziorem pełnym ryb i lasem pełnym saren i jeleni.
[Rada druga w razie porwania przez nazgula: w czasie lotu przede wszystkim obserwujcie zwierzynę leśną.]
***
Otrzepałam się z zamkowego brudu, który zebrałam szatą, mdlejąc.
[A ja otarłam się z łez, które wyprodukowałam, kwicząc.]
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz