Blogasek zaproponowany przez anonimowego znalazcę. Całość tutaj .
Zanalizowała: Locha S.
***
Dumbledore począ mowić znów.
[Począ czy począł? Może lepiej, aby nie począł. W jego wieku...]
***
Drzwi ponownie sie otworzyly. W drzwiach pojawila sie Blondynka o niebianskim wyglądzie. Cala szkola zwrocila sie w jej stronke.
[By komęcić nowe nocie na jej stronce, rzecz jasna.]
***
Usiadla przy stole Hupelpuffu. Ron nie mogl oderwac od niej zwroku.
-A teraz zajadajcie sie.
[ I Ron począł zjadać.. tfu, zajadać ją, zworkiem.]
***
Harry zaczą ją całować, ich jezyki wirowały w tancu uniesienia. Nagle stado gryfonow weszlo i przeszkodzilo im w tej magicznej chwili.
[Chamstwo. Może stado gryfów?]
***
Pobiegła dalej ,a Krum dalej patrzał na nią jak jej krótka spodniczka faluje na wywolany przez nią wiatr.
[Dziś nad Północną Szkocją będą falowały silne porywy wiatru wywołane przez odzież wierzchnią.]
***
-Co chcesz??
-Zapoznać sie.
-No, wiec...Jestem Daiana Marley, a ty Wiktor Krum.
[No tak, w końcu chciał zapoznać SIĘ.]
***
Daiana dowiedziała się, że jest bliską osobom dla Voldemorta m.i.n Jego jedyną wnuczką.
[Między innymi była też Jego córkiem.]
***
Dziewczyny nie dawno dostały potrzeby. Są w okresie dojrzewania i brakowało im troche miłości ze strony płuci przeciwnej.
["Dostały potrzeby" - jakiś synonim rui? A jeśli chodzi o płuca, to trzeba dbać o oba, nie tylko o to przeciwne.]
***
Szczęscie się uśmiechnęło do nich, bo Daiana chodzi z Mike z 5 klasy(Slytherin) a Cornelia z Harrym Potterm(Gryffindor). Czy to jeszcze ujdzie w tłumie??
[No, Harry ewentualnie ujdzie w tłumie. Ale w dużym.]
***
Kiedy Cornelia z Harrym jeszcze spala. Daiana buszowała juz po Lochach zamku.
[No ja sobie wypraszam.]
***
Jeszcze jedna gorzka łza spylnela po jej policzku, patrzac na szczesliwa pare.
[Biedna, samotna łza. Ona też chce mieć kogoś do pary...]
***
Nagle do sali wszlo dwoch ludzi plci przeciwnej (chodzi mi o Daiane). Jeden dorosly blondy w dlugiej czarnej szacie z laska. A drugi moze w jej wieku, tez blondy.
[Czy szata z laską też była blondie? I czy była płci przeciwnej? (chodzi mi o laskę). Zagadka...]
***
Wciągnęła różdżkę i wycelowała groźnie w Drackona.
[Może ścieżkę? Ech, a mieli "być sobą bez chemicznych wsporników"...]
***
-Z szacunkiem do Dziadka, bo on jednym palcem może zrobić ci krzywdę a czy ktoś by płukał?
[Prać nie lubię, ale chetnie mogę wypłukać.]
***
Nagle do okna zapukała sówka:
-Nareszcie!
-Co Pisze.- Dociekała się.
[Oho, sowa już wypłukana, teraz docieka i dosycha na sznurku,]
***
Dracko, że był wyższy przechwycił sowę. Daiana oparła ręce na jego ramionach(z przyzwyczajenia, bo Mike’owi zawsze się tak opierała). Spojrzał na nią i uśmiechną się, a ta natychmiast się oderwała.
[Sowa. Od ziemi. Tylko czy daleko doleci z mokrymi skrzydłami?]
***
-Od, kiedy jesteś śmierciorzerczynią?
-Od wieku 3 lat.
[Uuu, to już nawet nie Śmierciojado-jugend, to Śmierciojado-kindergarten]
***
Kiedy tak się kąpała nie usłyszała jak ktoś wchodzi do jej pokoju. Malfoy. Po udanej kąpieli w ręczniku weszła do pokoju.
-Dracko?!
[Ciekawe, czy kąpiel w wodzie byłaby równie udana.]
***
Obrażona wzięła swój mundurek i poszła do łazienki
[O, a teraz kąpiel w mundurku. Oby udana.]
***
Miała kolanówki na sobie krótką mini czarną spódnicę białą bluzkę, która podkreślała jej pomalowane na czarno oczy i czarne włosy. Dracko zmierzył ją całą.
[Do trumny ją obmierza, czy jak?]
***
-Wypij to, to działa tylko godzinę.
-Nie otruję się.
Daiana wypiła eliksir i pochwali zniknęła.
[Przepraszam... Co jej zniknęło?]
***
-Mamy cały gabinet dla siebie!- Powiedział i uśmiechną się ironicznie
-Nie tym razem i nie zemną.-Parsknęła
Po długim szukaniu znaleźli w końcu coś.
-Mam!
[COŚ! Biedny Dracko...]
***
Dracko deportował się do Kwatery Głównej, iż Pan go wzywał.
[Zastanawiam się, iż Locha więcej już nie wytrzyma.]
***
-Co jej się stało!- Krzykną Voldemort do Drackona.
-Nie wiem.
-Nie odbierała ode mnie sygnałów!
[Podła. Voldemort jej strzałki puszcza, a ona nic.]
***
-Chodź do Mojej Sypialni…..Omówić wszystkie plany.
Kiedy tak szli przez Lochy zaatakowała ich wielka pijawka. Nie wiedząc skąd ona się tam wzięła.
[Ktoś pomyśli: biedna pijawka, nie wie, skąd się wzięła. Ale biedne to są Lochy, przez które się przechodzi i na których się atakuje. Zero szacunku...]
***
Zleciało im to do samego wieczora jak tylko jedną pokonali zaraz przypęzneła następna.
[I żadna nie wiedziała, skąd się wzięła? Dracko Malfoy i Zdezorientowane Pijawki.]
***
Po udanej misji wstąpili do sypialni Daiany. Daiana od razu rzuciła się na łóżko. To samo zrobił Dracko.
-Ej, co ty Se robisz??- Spytała Sarkastycznie.
[Ja chyba nie chcę wiedzieć, co Dracko Se robi.]
***
-Zaraz Se idę……Tylko Chwilę odpoczną.- I zapadł w głęboki sen.
[Ech, Dracko. Nie popisałeś Se... się.]
Zanalizowała: Locha S.
***
Dumbledore począ mowić znów.
[Począ czy począł? Może lepiej, aby nie począł. W jego wieku...]
***
Drzwi ponownie sie otworzyly. W drzwiach pojawila sie Blondynka o niebianskim wyglądzie. Cala szkola zwrocila sie w jej stronke.
[By komęcić nowe nocie na jej stronce, rzecz jasna.]
***
Usiadla przy stole Hupelpuffu. Ron nie mogl oderwac od niej zwroku.
-A teraz zajadajcie sie.
[ I Ron począł zjadać.. tfu, zajadać ją, zworkiem.]
***
Harry zaczą ją całować, ich jezyki wirowały w tancu uniesienia. Nagle stado gryfonow weszlo i przeszkodzilo im w tej magicznej chwili.
[Chamstwo. Może stado gryfów?]
***
Pobiegła dalej ,a Krum dalej patrzał na nią jak jej krótka spodniczka faluje na wywolany przez nią wiatr.
[Dziś nad Północną Szkocją będą falowały silne porywy wiatru wywołane przez odzież wierzchnią.]
***
-Co chcesz??
-Zapoznać sie.
-No, wiec...Jestem Daiana Marley, a ty Wiktor Krum.
[No tak, w końcu chciał zapoznać SIĘ.]
***
Daiana dowiedziała się, że jest bliską osobom dla Voldemorta m.i.n Jego jedyną wnuczką.
[Między innymi była też Jego córkiem.]
***
Dziewczyny nie dawno dostały potrzeby. Są w okresie dojrzewania i brakowało im troche miłości ze strony płuci przeciwnej.
["Dostały potrzeby" - jakiś synonim rui? A jeśli chodzi o płuca, to trzeba dbać o oba, nie tylko o to przeciwne.]
***
Szczęscie się uśmiechnęło do nich, bo Daiana chodzi z Mike z 5 klasy(Slytherin) a Cornelia z Harrym Potterm(Gryffindor). Czy to jeszcze ujdzie w tłumie??
[No, Harry ewentualnie ujdzie w tłumie. Ale w dużym.]
***
Kiedy Cornelia z Harrym jeszcze spala. Daiana buszowała juz po Lochach zamku.
[No ja sobie wypraszam.]
***
Jeszcze jedna gorzka łza spylnela po jej policzku, patrzac na szczesliwa pare.
[Biedna, samotna łza. Ona też chce mieć kogoś do pary...]
***
Nagle do sali wszlo dwoch ludzi plci przeciwnej (chodzi mi o Daiane). Jeden dorosly blondy w dlugiej czarnej szacie z laska. A drugi moze w jej wieku, tez blondy.
[Czy szata z laską też była blondie? I czy była płci przeciwnej? (chodzi mi o laskę). Zagadka...]
***
Wciągnęła różdżkę i wycelowała groźnie w Drackona.
[Może ścieżkę? Ech, a mieli "być sobą bez chemicznych wsporników"...]
***
-Z szacunkiem do Dziadka, bo on jednym palcem może zrobić ci krzywdę a czy ktoś by płukał?
[Prać nie lubię, ale chetnie mogę wypłukać.]
***
Nagle do okna zapukała sówka:
-Nareszcie!
-Co Pisze.- Dociekała się.
[Oho, sowa już wypłukana, teraz docieka i dosycha na sznurku,]
***
Dracko, że był wyższy przechwycił sowę. Daiana oparła ręce na jego ramionach(z przyzwyczajenia, bo Mike’owi zawsze się tak opierała). Spojrzał na nią i uśmiechną się, a ta natychmiast się oderwała.
[Sowa. Od ziemi. Tylko czy daleko doleci z mokrymi skrzydłami?]
***
-Od, kiedy jesteś śmierciorzerczynią?
-Od wieku 3 lat.
[Uuu, to już nawet nie Śmierciojado-jugend, to Śmierciojado-kindergarten]
***
Kiedy tak się kąpała nie usłyszała jak ktoś wchodzi do jej pokoju. Malfoy. Po udanej kąpieli w ręczniku weszła do pokoju.
-Dracko?!
[Ciekawe, czy kąpiel w wodzie byłaby równie udana.]
***
Obrażona wzięła swój mundurek i poszła do łazienki
[O, a teraz kąpiel w mundurku. Oby udana.]
***
Miała kolanówki na sobie krótką mini czarną spódnicę białą bluzkę, która podkreślała jej pomalowane na czarno oczy i czarne włosy. Dracko zmierzył ją całą.
[Do trumny ją obmierza, czy jak?]
***
-Wypij to, to działa tylko godzinę.
-Nie otruję się.
Daiana wypiła eliksir i pochwali zniknęła.
[Przepraszam... Co jej zniknęło?]
***
-Mamy cały gabinet dla siebie!- Powiedział i uśmiechną się ironicznie
-Nie tym razem i nie zemną.-Parsknęła
Po długim szukaniu znaleźli w końcu coś.
-Mam!
[COŚ! Biedny Dracko...]
***
Dracko deportował się do Kwatery Głównej, iż Pan go wzywał.
[Zastanawiam się, iż Locha więcej już nie wytrzyma.]
***
-Co jej się stało!- Krzykną Voldemort do Drackona.
-Nie wiem.
-Nie odbierała ode mnie sygnałów!
[Podła. Voldemort jej strzałki puszcza, a ona nic.]
***
-Chodź do Mojej Sypialni…..Omówić wszystkie plany.
Kiedy tak szli przez Lochy zaatakowała ich wielka pijawka. Nie wiedząc skąd ona się tam wzięła.
[Ktoś pomyśli: biedna pijawka, nie wie, skąd się wzięła. Ale biedne to są Lochy, przez które się przechodzi i na których się atakuje. Zero szacunku...]
***
Zleciało im to do samego wieczora jak tylko jedną pokonali zaraz przypęzneła następna.
[I żadna nie wiedziała, skąd się wzięła? Dracko Malfoy i Zdezorientowane Pijawki.]
***
Po udanej misji wstąpili do sypialni Daiany. Daiana od razu rzuciła się na łóżko. To samo zrobił Dracko.
-Ej, co ty Se robisz??- Spytała Sarkastycznie.
[Ja chyba nie chcę wiedzieć, co Dracko Se robi.]
***
-Zaraz Se idę……Tylko Chwilę odpoczną.- I zapadł w głęboki sen.
[Ech, Dracko. Nie popisałeś Se... się.]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz