Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

Ja nadal wiem >> 3 lipca 2006

Na początek OGŁOSZENIE: zwycięzca castingu na nowego analizatora zostanie ogłoszony po dniu 10. lipca, czyli po powrocie Loszka z urlopu. Czekajcie cierpliwie. Koniec ogłoszenia.

Dzisiejsza analiza jest nietypowa, bo nie nie dotyczy blogaska, ale fanficka. Mamy lato, wakacje, możemy odstąpić od sztywnych reguł.
Zanalizował (dawno temu): Loszek 

***

Dochodziła północ
Mhruuu, dochodząca północ. To lubię.

Mężczyzna podniósł się z łóżka (z wielkim trudem, ponieważ kręciło mu się w głowie) i skierował się do łazienki. Oparł się o zlew i spojrzał na swoje odbicie, w dużym lustrze, które wisiało na ścianie. Na codzień, blada, zapadnięta twarz teraz była rozpalona do czerwoności.
- Co jest do cholery? - mruknął, sam do siebie, przykładając sobie ręke do czoła
Gdzie moja blizna?!

- Gorączka?! Nie to nie możliwe...Ale mnie suszy...
Mnie też.

Mężczyzna zgasił światło i zszedł na dół z zamiarem wypicia litra wody mineralnej.
Wody mineralnej? Cienias.

Co, jak i dlaczego.
No tak, najpierw go suszy, a potem pali, a na końcu zalewa (instrukcja przeciw pożarowa?)

Do kuchni wleciała brązowa sowa, ze świstkiem papieru, przywiązanym rzemykiem do nóżki. Odwiązał go i przeczytał:
Ja wiem, Severusie.
Mhruuu, ON wie!

Nie ulegało wątpliwości, że właśnie dostał wiadomość od Lorda Voldemorta.
"You have mail!"

Serce zaczeło mu szybciej bić i momentalnie oblał się zimnym potem.
Pamiętajcie, dzieci! Zawsze należy mieć ze soba wiaderko zimnego potu - tak na wszelki wypadek.

Voldemort zrobił pauzę i rozejrzał się po śmierciożercach, którzy z uwagą wsłuchiwali się w każde jego słowo. Po chwili ciągnął dalej.
"I co jest z tym pilotem! Pauza nie działa!"

Severus Snape, z mętlikiem w głowie, przechadzał się właśnie korytarzami Hogwartu, zmierzając do gabintu Dyrektora.
Dyrektor ma gabint? A może Gabi? Stary zboczeniec.

Stanął przed kamiennym przejściem i szepnął:
-Dobry wieczór Albusie.
-Aaaa to ty Severusie, witam cię. Właśnie się zastanawiałem komu zawdzięczam tak późną wizyte.
-Pan wybaczy, ale to nie może poczekać do rana.
-W porządku, spocznij Severusie, herbatki, kawy, cytrynowego dropsa?
Spocznij, Szeregowy Snape!

-Severusie, czy jest coś jeszcze o czym chciałbyś mi teraz powiedzieć?
No tak, ten jego laser w oczach...Przed nim nic nie da się ukryć.
Dumbledore - laserownik! Mhruuu

-Severusie zachowujesz się jak 5-letnie dziecko, którego matka nie kupiła mu paczki cukierków.
Biedny Sev...

Severus patrzył się tępo w swojego starszego przyjaciela. Wiedział, że nie może go zawieźć.
Severusowi zepsuł się samochód? No popatrz... biedny Albus, będzie musiał iść pieszo.

-To rozumiem. Jestem ci bardzo wdzięczny. Dobrze. A teraz mniej przyjemna rzecz...- Albus zamyślił sie na chwilę, lecz zaraz się ocknął - Myślę, że sprawa nie jest aż tak poważna (...)
Oj, jak bardzo się mylił...
Samochód tak naprawdę działał...

W środku, jak się okazało była złota kartka, a na niej napis:
Ja nadal wiem, Severusie.
On wie! On nadal wie! A co? Miał przestać wiedzieć?

-To jakaś paranoja! - powiedział Severus ze złością.
I tu się zgadzam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz