Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

Nadmuchiwana narzeczona Snape'a i Syriusz Znowu Żywy. >> 28 października 2006

Tego blogaska wyszperała Luniasta. Serdecznie dziękujemy.
Zanalizowała: Locha S.
***

Ślub Tonks był piękną ceremonią dla wszystkich gości. Panna młoda była ubrana w piękną, białą suknię i specjalnie na tą uroczystość zmieniła włosy na długie loki jasny blond.
Oraz powiększyła sobie biust, wstrzyknęła silikon w usta i nałożyła bajecznie kolorowe, mieniące się tipsy.

Najważniejszą druhną była Kasjopea White, piękna, czarnowłosa przyjaciółka Nimfadory. Kasjopea chciała zostać aurorką jak jej przyjaciółka, lecz jak dotąd nie udało jej się ukończyć szkoły aurorów. Tonks wspierała ją jak mogła, ale Kasjopea zawsze oblewała któryś z egzaminów i dlatego zostały przyjaciółkami.
Ja też dobieram sobie przyjaciół tak, żeby byli głupsi ode mnie oraz niewykształceni. To zdecydowanie podnosi moją samoocenę.

Pan młody, jak na niego, również wyglądał nieźle - jego rozliczne blizny nie rzucały się w oczy tak, jak zwykle, przyćmione urodą promieniejącxej panny młodej.
Od tipsów Tonks tak waliło światłem, że i tak nic więcej nie było widać.

Moody otarł łzę.
O - niektórym aż łzawią od tego oczy.

Po śmierci Remusa, który umarł na wilkołactwo, Tonks odkryła bowiem, że jej prawdziwą, wielką miłościązawsze był Moody.
Gorzej będzie, jak po roku Moody też zemrze, na niemanie nogi...

Zdawało się, że nie zwracał uwagi na Tribhuvaneshwari, bo rozmawiał raczej z różnymi innymi kobietami. Tribhuvaneshwari zdawała się jednak nie zwracać uwagi na nieuwagę Verlusta.
Ale Verlust zwracał uwagę na nieuwagę Tribhuvaneshwari, która jednakowoż nie zwracała uwagi na uwagę jego.

Snape nie był jednak z Kasjopeją na weselu, bo ukrywał się, bo zabił Dumbledora. KAsjopea ciężko przeżywała ten cios, wieżyła jednak w niewinnosć swojego ukohanego, przez co kilku ludzi ją znielubiło.
Ona ciężko przeżywała ten cios? A co ma powiedzieć Albus?!

Teraz Syriusz Black już nie żył, bo wpadł za tajemniczą zasłonkę w Departamencie Tajemnic i najprawdopodobniej umarł.
A poza tym możliwe, że był martwy.

- Dobrze wiem, Kassy - objął ją Verlust.
- Jestem zajęta, Vogelsang - zawołała, wyplątując się z jego objęć.
Vogelsang był wielomackową kałamarnicą.

Wszyscy goście wzrócili głowy w kierunku, wktórym rozległ siętjemniczy odgłos.
- Och! - krzykneli jak jeden mąż.
Czyli jak Moody.

- Witajcie! - zawołał radośnie Syriusz, który właśnie aportował się (niczym pies piłkę, hehe) na wesele Tonks. Wszyscy byli w przyjemnym szoku.
Niektórzy dostali nawet wesołego ataku serca.

Harry również skoczył na Syriusza i rzucił się na jego szyję. Oboje płakali ze wzruszenia i szczęścia i przekrzykiwali się pytając jak to się stało.
- Jak to się stało, Harry?! Chlip! - Nie wiem, Syriuszu! Jakoś tak biegłem i znalazłem się na twojej szyi!

Okazało się, że Zasłona nie zabiła Syriusza.
Jednak miała litość!

- Syriusz, co to za blizny? - zapytała z troską Kasjopea, dotykając przegubów mężczyzny. Ida spojrzała jednak na nią tak że Kassy od razu wzięła ręce od Syriusza.
Podała ręce dalej, a potem zaczęli sobie przekazywać nogę Moody'ego.

Verlust ni z tego ni z tamtego wyciągnął różdzke
Nie chcę nawet myśleć, skąd dokładnie ją wyciągnął.

Po drugie, na weselu był Verlust Schoenheit von Vogelsang. Strasznie go nie lubię, to bufon. Próbował mnie podrywać, chociaż przyszedł z inną dziewczyną. Tą dziewczyną była Tribhuvaneshwari Jones! Udałam, że jej nie znam.
Muszę udawać, że jej nie znam, bo nie umiem wymówić jej imienia.

- To ty! - wyjąkała ze zdumieniem dziewczyna.
To był Sewerus Snape, jej tajemny kochanek odkąd zabił Dumbeldora
Snape zaczął mieć kochanki dopiero po ubiciu Albusa. Albus był prawdopodobnie tak zazdrosny, że musiał zginąć.

Snape rzucił ją namiętnie na łóżko. Ale ona szybko pociongneła go za sobą. Opadł na nią aż huknęło. Fala namiętności która przeszyła ich ciała była nieporównywalna z niczym co ich dotąd spotkało.
Sądząc po huknięciu - coś wybuchło. Rzeczywiście, nieporównywalne z niczym.

Wybiła północ.
Severus Snape ni z tego ni z tamtego podniósł się.
Snape reaguje na bicie zegara o północy! Kopciuszek! A podniósł się nie "ni z tego ni z tamtego" tylko z resztek wybuchniętej Kasjopei.

Kasjopea spojrzała na niego wzrokiem wymiętym po wspólnych chwilach.
Snape zaoferował się wyprasować jej wzrok. Oczywiście jak tylko wydym... nadmucha ponownie Kasjopeję.

- Co się stało Sev? - zapytała.
"Wybuchłaś, kochanie."

Pochylił się i ją pocałował masując mroczny znak.
Element gry wstępnej wszystkich Śmierciożerców.

Czarny Pan stał pośrodku kręgu, spoglądając na swój zegarek, będący pamiatką prezentem od śmierciożerców w ramach przeprosin za porzucenie go na tyle lat.
A ci, którzy go zdradzili, w ramach przeprosin dali mu rower. Bo Voldi nie był przecież u I Komunii...

Krąg śmierciożerców zafalował w ramach powitania.
Zrobili meksykańską falę. 

- Panie, przecież wiesz, że jesteśmy wierni! - powiedział od razu Lucjusz Malfoy który dopiero co uciekł z więzienia.
- Milcz Curcio! - zawołał Voldemort rzucając na Lucka klątwe.........
Klątwa Dziewięciokropka. A Voldiemu zdaje się, że Malfoy to jego Córcia...

Tytuł notki: Tytuł: Sekrety, część 2 czyli Syriusz znowu żyje!
Znowu żyje! Sekrety, które wyjawię w tytule. To jakby zatytułować VI tomu HP: "Harry Potter i Snape Zabójca Dumbledore'a."

Malfoy spadł na ziemię w strasznych torturach. W końcu Czerny Pan dał mu spokój i przeszedł do rzeczy.
O borze... NIe chcę myśleć, co to jest to "do rzeczy". Jak ten Czerny tak może? Z własnym Córcią?

Śmierciożercom wyrwał siezbiorowy krzyk.
Po meksykańskiej fali krzyknęli zapewne "Śmiercożercy pany!", "Voldie, gola!" albo coś w tym stylu.

Snape natomiast wrócił do swojej ukochanej i kochali sie do rana, choc był zaniepokojony.
Czyżby znów z niej powietrze schodziło?

Tymczasem Ida i Syriusz smacznie spał ale tylko do czasu. Nagle usłyszał długi krzyk jakby kogoś mordowali. Obudził sięnatychmiast i zaczął rozglądać dookoła z rożdżką przyklejonąd oręki. Zobaczył że jego ukohana wije sie jak wąż pod Cruciem.
Ida i Syriusz wie, jak wygląda wąż pod Cruciem, bo w dzieciństwie często torturował zwierzątka.

Ida na tychmiast wybuchła płaczem ze zdumienia.
Mnie jak czasem coś zdziwi to płaczę non stop kilka dni...

- A skad wiesz - zawolal Siri.
- Przeciez wiesz że często mam wizję!
Ale teraz mam głównie fonię.

Nie nie wiem nic mi nie mówiłaś - odparł z urazem Łapencjusz.
- Nie gniewaj się kochanie - pocałowała go namiętnie.
- Nie gniewam sie -odrzekł całując ją. Ona oplotła go nogami w pasie i wciągła go na siebie. Ogień na kominku oświetlał ich szamoczące sięciała, kiedy łączyli się w upojnej namiętności..............
Ciekawe, czy u nich też ktoś pęknie.

1 komentarz:

  1. Właśnie to wygooglałam, po tylu latach, TYLU! Zaraz... ilu? Ośmiu. Osiem lat. Gęsty Borze, jak to bardzo dużo czasów... A Locha jak bawiła wtedy, tak bawi nadal. Bawi i óczy. Dziękuję, że to uratowałaś.

    OdpowiedzUsuń