Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

Gryffindorr jest kobietą! >> 16 listopada 2006

Szanowni państwo! Mam zaszczyt przedstawić… Tajemnicę Snapea. xD

Po długiej nieobecności, zanalizowała: Just_I


***

Harry udał się do domu, gdzie ciotka Petunia szykowała obiad, wuj Vernon czytał gazetę a Dudley ćwiczył mięśnie w swoim pokoju, co nigdy wcześniej mu się nie zdarzało.
Dudley zazwyczaj ćwiczył mięśnie na Harrym. 

Po kilku minutach siedzieli we czwórkę przy stole i jedli smaczny obiad składający się z tłuczonych ziemniaków, kotleta i surówki.
Jeden kotlet na 4 osoby… Dursley chyba zbankrutował na tych śrubkach. 

Dudley schudł 10 kilo
Jak miał nie schudnąć, skoro głodował? 

- chłopcze, czy możesz mi powiedzieć, dlaczego co noc dochodzą z twojego pokoju jęki?
Ach, to tylko ta miła pani, którą spotkałem przy latarni... 

Nawet nie zauważył, jak zasnął...
Też zwykle tego nie zauważam, taka jestem zabiegana…

- pan profesor? -zapytał zakładając okulary.
- nie. Mój wujek Alfrded.
To wiele wyjaśnia. Swoją drogą, Alfrded to bardzo oryginalne imię. 

- Zirra! -zawołał Harry i po chili siedział w swoim pokoju
A Rowling nie mówiła, że Potter lubi chili! Pozwę ją za to do sądu! 

- dzień dobry, Potter. Możesz mi wyjaśnić, co robiłeś w moim śnie? -zapytał tak samo wściekły Snape.
Spacerowałem, a co, nie wolno?! 

Otworzył drzwi do pierwszego lepszego pokoju i ujrzał tam około 20 Śmierciożerców. Zamknął szybko drzwi.
To musiał być szok. xD

Dwa przeciwległe domy i dwaj wrodzy.
Dwa równoległe domy i dwa przyjacioły. 

Miałeś gorączkę, która nie chciała się zbić.
Bo nie była masochistką. 

Chodzę po tym korytarzu i czegoś szukam. Jakiś dokumentów. Nie wiem; raz była szafa z dokumentami. Mam wrażenie, że chodzi o mnie -zakończył Harry.
Harry „Dokument” Potter. 

Snape zmieszał się i wyszedł bez słowa.
Zmieszał się? A miał być tylko wstrząśnięty. 

Przed oczami ukazały mu się ślipia Voldemorta.
Nie wiem, co to są ślipia, ale bardzo mchrocznie zabrzmiało. 

Nagle zdał sobie sprawę, że tkwi w ramionach Snape'a, który mruczy coś pod nosem.
Wyznania miłosne? Oż ten zdrajca! 

Snape tymczasem ciągle chodził zamyślony i często próbował zagadać. Już kilka razy powiedział do niego Quietus.
Może chciał, żeby Potter wreszcie się uciszył? 

- przecież wiem! Głuchy nie jestem! Ślepy może tak ale nie głuchy! -powiedział Harry
Ojej. Przegapiłam chyba moment, w którym Harry oślepł. 

Snape runął jak długi na ziemię, a jego oczy błądziły po całym salonie.
Nie mogły się odnaleźć. W tej nowej sytuacji, oczywiście…

Harry zachwiał się i upadł na podłogę. Zasnął...
Gdyby tyle nie pił, to może dowlókłby się do łóżka. 

- takiego Cruciatusa to nawet nie zafundował mi Czarny Pan, Potter. Skąd to umiesz rzucać?
Zza winkla. A czasem spod łóżka. 

Uwaga, uwaga, teraz hit sezonu! Myślę, że nie będzie to wymagało komentarza:

Harry odwiązał kopertę i wyjął list:

Witaj Potter!

Zapewne wiesz, kto do ciebie napisał, bo twoja blizna eksploduje bólem. Taak, to ja. Lord Voldemort. Jesteś kimś, dzięki komu mogę dojść do władzy. Namierzyłem twoje aktualne miejsce zamieszkania. Za chwilę będą u ciebie moi Śmierciożercy i zabiorą cię do mnie. Do mojej twierdzy, gdzie czeka na ciebie przytulna cela w lochach. Boisz się? Pewno nie, bo jesteś Gryfonem a oni nigdy się nie poddają i nie boją. Do zobaczenia Harry! 

Lord Voldemort
Kwik! 

- Potter, gdzie jesteś? Wyłaź! Ponoć jesteś Gryfonem a lwy się nigdy nie poddają!
Ponoć jestem brunetką, a koty spadają zawsze na cztery łapy. Bardzo logiczne. 

- Potter. Wspaniale. Teraz wykończę ciebie tak, jak wykończyłam tego kundla Blacka. Expelliarmus!
Expelliarmus bardziej niebezpieczny od Avady. Uciekać już, czy jeszcze? 

Skrzatka pojawiła się z cichym "pop".
Amatorka. Ja zazwyczaj pojawiam się z głośnym „hard rock”. 

Nawet nie zauważył, kiedy z cichym pyknięciem pojawił się za nim Lupin.
Błeee. Kolejny amator. 

- Harry, kochaneczku! Jak ty wyglądasz? Czemu jesteś taki rozpalony?
Kochaneczku? To może jednak napalony? 

-kłopoty ze zdrowiem? Albusie, on od tygodnia ma 40- stopniową gorączkę i krew mu z nosa ciurkiem leci! -krzyknął półgłosem Remus.
- A ja mówię, że on ma tylko kłopoty z psychiką – wrzasnęłam ćwierćgłosem. 

Znów poleciała mu krew. Ale była jakaś inna. Zielona.
Jak w cenzurowanej wersji Carmageddona. 

Pewno nie wiesz, kim jestem. Nazywam się Dorcas Meadowes i jestem twoją matką chrzestną.
Ómieram…

Dowiedziałam się od Dumbledora, że Syriusz nie żyje. Znalazł mnie on kilka dni temu.
Jak Syriusz mógł ją znaleźć, skoro nie żyje? 

Harry podniósł głowę. W oczach miał łzy, ale nie płakał. Nie potrafił płakać.
Ooo jak to dramatycznie zabrzmiało. Chlip, chlip…

Potem postawił oczy w słup i powiedział głębokim basem
W słup? Teraz się stawia oczy w kolumny korynckie, tak jest bardziej trendy. 

Tymczasem w zaświatach...
A ja, głupia, myślałam, że list od Voldzia był hitem sezonu. 

- mam to w gdzieś.
A ja mam to nosie. 

Dumbledore chce mieć rycerzyka, który pójdzie na wojnę bez mrugnięcia okiem. Ja taki nie jestem.
Nie jestem taki! Będę mrugał! 

Nie bał się. Jakiś wewnętrzny głos(nie mylić z wew. okiem!-dop.autorki)
Harry otworzył wewnętrzne oko (nie mylić z wew. zwieraczem! – dop. analizatorki) 

Harry rzucał mocne klątwy czarnomagiczne. Sam nie wiedział skąd je zna.
Wewnętrzny zwieracz go nauczył. 

Zakonników najbardziej zdziwiło to, skąd chłopak zna zaklęcia czarnomagiczne.
Zaczęli więc wznosić modły, by wiedza spłynęła na nich z nieba. 

- uczysz wuju w Hogwarcie, wiec wiesz, kto uczy brony prawda?
Oczywiście, że wiem - mistrz Samotnej Brony – Andreas Lepiej. 

- Dorcas Meadowes. Moja matka chrzestna -wyszeptał Potter i zemdlał.
Jak w telenowelach…

- sori Severusie, ale to nie moja wina, że chlopak się mnie wystraszyl -Dorcas mówiła z ruskim akcentem doskonale wysłyszlanym.
Doskonale wysłyszalne ruskie akcenty to już za dużo na moje nerwy. 

Nagle zapiekła go blizna, więc złapał się odruchowo za czoło. Gdy ból się nasilił, to wrzasnął. Zmienił się w omena i podbiuegł do stołu nauczycielskiego.
Harry – mrochny i zuy omen. Syn Mchrocznego Shatana Sheść-Sheść-Sheść i wysłannik Apokaliptycznej Bestyji. 

obok Pottera pojawiło się dwoje ludzi. Lily i James Potter.
- mama? Tata? -zapytał niepewnie.
- tak, ale jesteśmy tu tylko na chwilę.
Bo akurat w zaświatach mamy remont. 

Harry, ty nie możesz zamieszkać w Slyherinie. To sprzeczne z twoim tytułem. Każdy król musi mieszkać w Gryffindorze, inaczej Grenlandia się zapadnie a wraz z nią król.
A świstak siedzi, bo sreberka były z przemytu. 

- jesteś królem Grenlandii, Harry. Czyli wampirem.
Jestem analizatorką. Czyli mam rogi i kopyta. 

Nie zauważyłeś, że masz kły?
[sprawdza swoje uzębienie] Hej, ja też mam kły! Czy to znaczy, że jestem wampirem? 

Nagle Tiara przydziału zmieniła się w człowieka. Był to mjężczyzna o kruczoczarnych, potarganych włosach i brązowych oczach. Był bardzo podobny do Harry'ego.
- kim pan jest? -zapytał Harry.
- nazywam się Godryk Gryffindor chłopcze i jestem twoim przodkiem...
Zabij mnie miską, mój mjężczyzno! O borze najzieleńszy…

- Harry, co to ma znaczyć? Ty wampirem? Do tego Godryk Gryffindor zamienił się w Tiarę Przydziału?
Właśnie, Harry! Nie ćpaj więcej. 

Dorcas Meadowes gawędziała nadal z McGonagall.
A ja się co jakiś czas śmiechałam. 

Harry zamyślił się. Ma być królem wampirów. Brzmi to dosyć ciekawie
Ja bym tego tak eufemistycznie nie ujęła. Powiedziałabym, że to brzmi kretyńsko. 

- nie mów mi pan, tylko Godryk. Ty jesteś Weasley?
- tak. pro... eee, Godrku.
- twoja praprapraprapra babka to mojego syna żona. Oczywiście oboje już nie zyją. A szkoda.
- to ja jestem spokrewniony z Harrym? I z tobą?
- oczywiście.
Te relacje między bohaterami są bardziej skomplikowane niż w brazylijskich telenowelach. 

Tylko Dumbledore siedzi i je śniadanie.
Wszyscy inni jedzą na stojąco. 

Bynajmniej Harry jest moim potomkiem. Nie widać tego? I jako król wampirów ma prawo cię teraz zabić.
Jestem Królową Mchroku i mam prawo teraz się zamrochyć Leśnym Dzbanem. 

- i jako dziedzic fortuny Potterów i Gryffindorów jest najbogatszym nastolatkiem na świecie. No i jeszcze doliczyć fortunę Blacków, którą dostał w spadku, to będzie jakieś 500 miliardów galeonów, Malfoy. Na pewno więcej niż masz ty. Aha, i jeszcze do tego fortuna wampirów. To teraz będzie jakieś 1000 miliardów galeonów. Knutów i sykli już nie liczę.
To po co on jeszcze do szkoły chodzi? 

Po tym przemówieniu schował twarz w rękach.
Po czym włożył nogi do kieszeni a włosy wcisnął w rękaw. 

- oj, no bo mi się podobasz i eee... chciałbym z tobą chodzić.
- TAK! -krzyknęła Sandra i rzuciła się Potterowi w ramiona.
O mój jeżu kolczasty! Bo się popłaczę ze szczęścia! 

- wyciągniesz w jej stronę jeszcze raz różdżkę, a wtedy cię zabiję. Wiesz doskonale, że mam do tego prawo, Malfoy.
Harry Potter – pan życia i śmierci. 

Czy ktoś widział Voldemorta na własne oczy?
Ręce podniosło czworo uczniów, w tym Harry. Malfoy, Crabbe i Goyle. Godryk zacmokał niezadowolony.
- zapewne mamy tu krąg młodych Śmierciożerców. Nie wnikam, kto to jest.
To na pewno Harry. 

Co z tego, że ona jest w Slytherinie? A może jest inna?
Jest inna. Wyrastają jej z głowy czułki, i ma kopyta zamiast stóp. 

- dlaczego miałabym się bać? -zapytała zdziwiona.
- jestem wampirem, a właściwie królem wampirów. Nie przeszkadza ci to?
- coś ty! Ani trochę. Co masz teraz?
Jestem seryjnym mordercą, gwałcicielem i pedofilem. Nie przeszkadza ci to? Nie? To może pójdziemy na kawę? 

- Sandro, jeśli natkniesz się na nazwisko Potter, Black, Lupin, Pettigrew lub Evans, to mi je pokaż, dobrze? (…)
- jasne. Chcesz się przekonać, jakie kawały robili twoi rodzice?
Tak, wszyscy pięcioro mieli niesamowite pomysły na dowcipy. 

- idźcie. Następnym razem szlaban będzie gorszy, bo widzę, że się dobrze bawiliście.
- my? Nie. To nasi ojcowie nas rozśmieszali.
Wszyscy czterej ojcowie Pottera, jeden ojciec Moon. I wszyscy oni wstali z martwych, by rozśmieszać swoje dzieci. Uroczo. 

- dobry wieczór, pani profesor -powiedziała Sandra kryjąc rumieniec
… za pazuchą. 

- pani profesor, ona niech lepiej pójdzie już spać, bo ten szlaban jednak jej nie usłużył.
Usługujące szlabany są normalne. Prawda? 

- a skąd wiesz, że nie będę chciała? -zapytała Sandra stając za nim za nim
- Nie wiem – odrzekł Harry, oglądając się za siebie za siebie. 

- ja mam kły?
O borze, ja też mam kły! I siekacze! I trzonowce! Czy będę żyć, doktorze? 

- nie, to minie. Typowe objawy.
- ale czego?! -zapytał wystraszony Harry. Godryk zachowywał się tak samo.
- oj, nie zrozumiesz. Mam tak co miesiąc.
Po prostu ma okres, Harry, nie zrozumiesz tego. Dziwi mnie tylko, że Godryk też jest kobietą. 

czy naprawdę chcecie, by Slytherin i Gryffindor stracili punkty?
Nie sądzę, żeby Salazar się ucieszył. 

Widacć było zaciętość na jego twarzy. 
Może się zaciął przy goleniu… 

Sandra zaczęła opowiadać ciotce jak to się stało, że jest w piątym miesiącu ciąży
Ciociu, ciociu, słyszałaś kiedyś taką historię o pszczółkach…? 

Sandra jest miodową blondynką.
A mówiłam, to wszystko przez pszczółki! 

- ty już rodzisz?
Nie, załatwiam pewną potrzebę fizjologiczną. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz