Locha Snejpa to blog legendarny. Znajdował się kiedyś pod adresem jan.mylog.pl, ale mylog ma/miał politykę recyclingowania domen, i po dłuższym braku oznak życia ze strony posiadacza bloga, kasował go i oddawał go we władanie innej osobie. Tak stało się z Lochą Snejpa, której małe fragmenty można teraz znaleźć tylko na forach i przypadkowych blogaskach. Przypomniało mi się o Losze niedawno, kiedy znajomy zamieścił na facebooku linka do potwornego tworu fanfico-podobnego o tematyce potterowskiej. Chciałam odpowiedzieć mu linkiem do Lochy, ale okazało się, że blog już nie istnieje.
Ale chwila! Istnieje przecież Internet Wayback Machine! Od jakiegoś czasu link do archiwum Lochy Snejpa krąży po Sieci, a ja w przypływie szaleństwa postanowiłam utworzyć ten mirror dla wszystkich tych, którym się nie chce albo nie potrafią.
Locha Snejpa była jednym z pierwszych blogów, które analizowały i komentowały fanowskie opowiadania ze świata Harry'ego Pottera, zamieszczane na różnych serwisach blogowych. Fanfiki (ang. fan-fiction) były zazwyczaj osadzone w czasie teraźniejszym, czyli podczas nauki Harry'ego i jego przyjaciół w Hogwarcie, albo w erze Huncwotów, czyli szkolnych czasach jego rodziców, Snape'a, Syriusza i Lupina. 98% tych opowiadań było opisami miłosnych podbojów głównej bohaterki, z którą utożsamiała się autorka bloga. (Polecam zapoznanie się z opisem zjawiska "Mary Sue".)

Miłego kwikania!

Hermiona i H2SO4 >> 18 lutego 2007

Tego blogaska wyszukała Natka.
Można go podziwiać tutaj.
A opowiada o perypetiach Hermiony (która bierze za dużo testosteronu) z tablicą Mendelejewa.
Miłej lektury.
Zanalizowała dla was Locha Snejpa.



teraz będe na szóstym roku mam dwoje świetnych przyjaciół Harrego Rona i jednego największego wroga...
Harry Ron jest fajny, a Największy Wróg nie.
***

malfoyowi zżędła mina jak na niego spojrzałaś-dodał Harry -dzieki harry że mnie przytrzymałeś bo chyba bym mu strzeliła w morde!
Spoko, Herma. Wszyscy wiemy, że lubisz czasami komuś przywalić.
***

TEN PERFIDNY GNOJEK SZEDł ZA NAMI.. puściłam kufer i podeszłam do malfoya waląc mu w gębe z pięści z nosa buchneła mu krew i upadł na dupe
Zaczęłam go kopać, dopóki nie stracił przytomności.
***

-kurde! jestem naczelnym!-wrzasnełam wybiegając z przedziału i biegnąc ile sił do wagonu dla prefektów... kurde jak mogłam zapomnieć!!?
Kurde! Co te hormony robią z ludźmi!
***

-I co Granger?-spytał łysa pała
ja w odpowiedzi zrobiłam balona z miętowej gumy a ta rozbryzgła się
-a co miałoby by być tleniony?-spytałam ironicznie..
Po czym wyplułam gumę, zrobiłam krok w przód i przywaliłam mu z główki.
***

-szlaban debilu... jakiś ty bezmuzgi...-pokręciłam z politowaniem głową..
.. wycierając z niej krew Malfoya.
***

podniosłam brew i siadłam na siedzeniu...
Druga brew wciąż leżała na podłodze.
***

chłopaki zaśmieli sie gdy dojechaliśmy do szkoły ja musiałam czekać aż wszyscy pojadą i jeszcze czekałam na drugiego prefekta naczelnego.. o kurwa...
Drugi naczelny też dostanie wpierdol.
***

-wiesz mnie twoje nogi nieruszają Granger więc niemusisz sie silić-uśmiechną sie patrząc na nogi które były w pozycji jedna na drugiej
Słysząc to ułożyłam pięść w pozycji "na szczęce Malfoya".
***

więc poderwałam się z miejsca i pobiegłam do dzwi za dzwiami gdy wszyscy wyszli zaczełam wżeszczeć
-Pierwszoroczni z Gryfindoru do mnie!
Nic nie poprawia tak humoru, jak skatowanie kilku pierwszaków.
***

to co zobaczyłam na zewnątrz az mi...kopara opadła!
-Wiktor??
-przepraszam... ze cie nieuprzedziłem...
... że przyjadę moim dźwigiem. Ma nadzieję, że twoja koparka nie ma nic przeciwko temu?
***

-zamknij sie bliznowaty...
-ooo... nie... tego mu niewybacze. natychmiast zrobiłam się czerwona i podeszłam do Kruma
-MNIE MOżESZ OBRAżAć ILE CHCESZ śWINO ALE NIEPOZWOLE ZEBYS OBRAZAL MOICH PRZYJACIOL!!!-jebnełam go w morde :D aż sie biedaczyna przetoczył
Na drugą stronę szoferki swojego dźwigu.
***

-I JEZELI JESZCZE RAZ... CHOCIAZ RAZ USLYSZE JAK NA NIEGO MOWISZ OBELGI... UWIERZ MI... DORWE CIE... A WTEDY TO JUZ NAWET TE TWOJE NAPCHANE WATą 'MIęSNIE" CI NIEPOMOGą!!!-wrzasnełam a tamten uciekł..
Dźwig odjeżdżał z piskiem opon.
***

-miona.....-spytał zszokowany harry
-niezaczynaj potter bo i tobie sie dostanie-warknełam wstając i wchodząc na schody...
Co tu dużo mówić. Hermiona - postrach Hogwartu.
***

-czego chcesz malfoy
-nic.. poprostu chciałem sobie pożartować z szlamy Granger..
ugotowało sie we mnie..
Na twardo.
***

-okropny niedorobiony szmatławcu!-trzasnełam go w morde i złapałam za torbe ...
O mamo, tylko nie za torbę!
***

-hermiona!-krzykną młody potter gdy ta owa wybiegła w rekordowo szybkim tempie
Mam nadzieję, że przed wystartowaniem puściła torbę Malfoya...
***

zdębieliśmy widząc dumbeldora
-widze ze jest juz lepiej-uśmiechną się-przyszłem zobaczyć ewenualne straty naczyń albo dzwi..
... gów. I koparek.
***

doszliśmy i niestety sie spóźniliśmy..weszliśmy i snape wypalił.
Z armaty Filcha.
***

-JAK?!-snape sie wqrwił...
- Qrwa! - wołał. - Qrwa!
***

-ta...-powiedziałam i wbiłam wzrok w ściane naprzeciwko... zwisało juz mi wszystko..
Zwisały przede wszystkim obrazki ze ścian.
***

nagle zamiast ściany zobaczyłam czyjeś spodnie... dziwne.. 
Zaiste, dziwne. Ciekawe, czy też zwisały.
***

wyszłam na błonia... pod drzewem majaczyła jakaś sylwetka..
A za krzakiem bełkotała jakaś postać.
***

nagle w kącikach oczu poczułam łzy... strasznie piekące łzy...
Stężony kwas siarkowy.
***

-powiedz mi-szepnełam wściekła do Malfoya-dlaczego znowu robisz sobie ze mnie jaja...
To odwet za tamtą torbę.
***

kurwa lekcje!!! zaczełam biec sprintem do szkoły naszczęście zdążyłam...
Na szczęście dla profesora - wqrwiona Hermiona mogłaby być groźna.
***

opuściłam twarz ... niechce żeby widzieli moją twarz po zetknięciu z łzami
Kwas siarkowy zrobił swoje...
***

Podszedł do mnie Harry i dłonią uniósł moją twarz przyglądając sie czujnie
Harry nie od dziś interesuje się chemią. 
***

Zamyśliłam się tak głęboko że nawet niepoczułam jak ktoś siada na moim łóżku.. wchodzi pod kądre i kładzie sie kołomnie... 
Gdy ocknęłam się z zamyślenia, nie byłam już dziewicą. "O qrwa!!! Ktoś za to dostanie wpierdol!"
***

-PO MOIM TRUPIE MALFOY!!!!!!!!!!! JAK SOBIE CHCESZ TO IDŹ DO SWOICH DZIWEK Z SLITHERINU!!! ALE JA NIEJESTEM NIĄ I ODWAL SIE ODE MNIE!!!
-spokojnie.. i tak wiem ze chcesz tego każda tego chce-powiedział.
ugotowało się we mnie
Tym razem na miękko.
***

-PIERDOL SIE-wrzasnełam biorąc lampke nocną
I roztrzaskując ją o głowę Malfoya.
***

-panie malfoy.. czy to prawda?-spytała zszkolowana Minerwa
-tak-powiedział bez ogrudek
Minerwa, na widok braku ogrudkuw, dostała kompletnej szkolowacizny.
***

-HARRY POTTERZE lepiej sie odsuń-powiedziałam i go jakoś wyminełam wybiegając gdy tylko weszłam do WS aż mi klapa opadła..
Klapa koparki, oczywiście. Trzeba będzie jechać do warsztatu.
***

- dziękuje! wybierzesz sie ze mną do Hooksmead??-spytał
Oczywiście! Ale będziemy musieli szybko wrócić do Horwagartu, bo się Doolbemndor wścieknie.
***

-niekrzycz-upomniał mnie Ron
Za co dostał w mordę.
***

-ale że odrazu mu ulegasz..-trzasnełam pottera w morde wstałam z łzami w oczach i wybiegłam z WS...
A jednak nie. Tym razem dostało się Harry'emu.
***

spojrzałam na Harrego a ten figlarnie przewrócił oczami 
A potem filuternie wywalił na wierzch cały jęzor.
***

w moich oczach nabrało się łez..
Zaraz kwas zacznie reagować z powietrzem.
***

NIEPRZEJDZIE!!! NIEWIDZIAŁEŚ W JAKIM BYŁA STANIE KIEDY JĄ POCIESZAŁAM!! POTTER ONA CIE KOCHA
-ty też
-ale podobno miłość jest jedna-szepnełam
Miłość jest tylko jedna - jednocześnie albo ja mogę kochać ciebie, albo Ron Lavender.
***

Niezauważyłam kiedy zasnełam... ale kiedy sie obudziłam złapał mnie szok... 
Za torbę.
***

nieśmiało spojrzałam mu w oczy.. były smutne...pałały czymś ciepłym... ja dobrze wiedziałam coto za ciepło.. 
Stężone H2SO4.
***

za wszystko.. harry jest moim chłopakiem..-krzyczała pełna zapału ginny.. coś we mnie pękło.. oczy przysłoniły mi łzami..
Pękła menzurka z kwasem! Ojojoj.
***

nic niemów harry... jestem szczęśliwa z wa...waszego szczęscia-wyszeptałam i nieproszona łza szybko spłyneła mi z policzka..
Żłobiąc korytarzyk.
***

- co tu robisz o tej porze?
-mógł bym zadać ci to samo pytanie.. ja przyszłem wysłać list .. a ty?
A ja przyszedłam nadać paczkę.
***

-chodź do dormitorium-powiedziałam uśmiechając sie słodko do Harrego zacisnełam ręce w pięści
Oho. Biedny Harry. No, chyba że lubi takie ostre zabawy...
***

-harry...
-hm?
-moge zrobić wszystko..-usłyszałam rozpinanie swetra.. 
Sweter trzeszczał jak stary las.
***

odpaliłam łajnobombe i wrzuciłam do filcha zaczynając uciekać.. nagle coś czarnego przeleciało po podłodze podskoczyłam a potem gdy byłam jeszcze w górze zauważyłam ze znowu coś czarnego jest tylko że na górze..
Snape! Jak nic.
***

słyszałam jak moje serce bije w głowie zaczeła grać jakaś melancholijna muzyczka... 
Poczułam też wątrobę, smutno tańczącą w lewej nodze.
***

zabrał moje ręce i stało sie tak że stykalismy się nosami.. popatrzyłam mu w oczy i niemogłam przestać.. jego zielone oczy miały jakiś magnes...
Magnez. Z kwasem siarkowym Hermiony może zajść ciekawa reakcja.
***

Obudził mnie śpiew ptaków...(piątek) otworzyłam zlepione oczy i wszystko mi sie przypomniało...
"No, tośmy zaszaleli! H2SO4 + Mg -> MgSO4 + H2 ! Aż mi się oczy skleiły."
***

-a mi to wisi
Oj, to chyba niedobrze?
***

-zgodze sie pod jednym warunkiem..
-jakim?
-że będe z tobą leżała ale niewięcej niż pięć minut
-stoi-uśmiechną sie huncwocko
Stoi! A jednak :)
***

-SAM JESTEŚ DZIWKARZEM!!! A CO TY MYŚLISZ ŻE NIEDOWIEM SIE ZE SYPIASZ Z GRANGER?!
tego było za wiele.. podeszłam do niej i zalutowałam jej z pięści.. spadła na podłoge
Hermiona przechodzi samą siebie. Na dodatek dokonuje autouszkodzeń. Najpierw klapa, która opadła, teraz źle zlutowana pięść...
***

-ZAAAAABIJEE!!!-wrzasnełam zwalając siebie i harrego na podłoge i zaczynając go dusić
A kwas siarkowy chlustał wokół...
***

podeszłam do Blaise i trzasnełam mu w morde uciekając z tamtąd...
Najwyraźniej przed Zabinim Hermiona czuje niejaki respekt.
***

-niby czemu mial by sie niepoprawić?-spytałam.. podeszłam pdo schody i powiedziałam-rusz pierwiastek chce wejść na góre
Zaraz zaczynamy kolejne reakcje, pierwiastki już się niecierpliwią.
***

-oj hermiona hermiona , ze mną niewygrasz-zaśmiał się i obkręcił się..
A może "przekręcił"? Najwyższa pora, po tylu obrażeniach...
***

Rano obudził mnie fausz .. podniosłam się..
Faust może?
***

moje dzwi były wyważone a pokój malfoya był otwarty
Mówiłam. Faust, jak nic.
***

-coto ma do żeczy?!-spytałam
-harry i ron niedadzą ci cierpieć..-powiedziała lily
Dobiją cię czym prędzej.
***

-ostatnią wolą twoich rodziców było. abyśmy ożyli..-powiedziała lily
Sprytne.
***

-Hermiono.. czy chcesz żebym zawiesił wasz szlaban?
Tak, na ścianie. Niech zwisa, jak reszta.
***

-panno granger.. pańscy rodzice zostali zamordowani przez śmierciożerców.. pomimo interwencji nieudało nam się ich uratować..
poszłam do PW i gdy tylko zobaczyłam ginny żuciłam się jej w ramiona..zaprowadziła mnie do dormitorium i pocieszała..
-hermiono.. niemartw się.. wszsytko się jakoś ułoży..
Wszystko się ułoży. Może ktoś też będzie miał ostatnią wolę, aby ożyli.
***

podeszłam do okna i je otworzyłam.. zimne powietrze wlało się do pokoju..
Ze dwa litry.
***

-a więc tak.. zaraz zjawi się pewna osoba.. dla was bardzo ważna.. zarówno jak i dla ciebie Harry i dla ciebie Hermiono.. ale najpierw.. wynaleźliśmy pewien sposób żeby ożywić twoich rodziców
Ha! A nie mówiłam?
***

Półtorej roku później gdy nadeszło lato i ciepłe dni.. Harry Potter znikną .. 
A Ron się pojawią.
***

Obudziła się następnego dnia a na jej kolanach była głowa harrego
Tułów leżał dwa metry dalej.
***

zbliżył się a ja walnełam go z otwartej ręki w policzek.. potem kolanem w brzuch i go popchnełam.. 
Tułów odturlał się w kierunku kończyn i głowy.
***

zaczełam sie miotać.. trafiłam zaklęciem w drugiego śmierciożerce... padł.. MARTWY...
Wiedziałam, że to się tak skończy. Ech, Herma, Herma...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz